piątek, 31 października 2003

Zagadka -Brakujacy dolar

Trzy osoby wynajely w hotelu ten sam pokoj, za ktory recepcjonista wzial w sumie 30 dolarow. Kiedy goscie poszli po bagaze recepcjonista zorientowal sie, ze pokoj kosztuje tylko 25 dolarow. Dal wiec 5 dolarow chlopcu hotelowemu i kazal oddac wlascicielom. W drodze do pokoju chlopiec hotelowy doszedl jednak do wniosku, ze trudno bedzie podzielic 5 na trzy, wiec 2 dolary wzial dla siebie, a gosciom oddal po dolarze. Ostatecznie kazdy zaplacil 10 dolarow i dostal z powrotem 1 dolara, czyli wszyscy zaplacili po 9 dolarow, co w sumie daje 27 dolarow. Chlopiec hotelowy ma 2 dolary, czyli razem mamy 29 dolarow.
Gdzie sie podzial jeszcze jeden dolar???

:P

wtorek, 28 października 2003

Dont't hate me because I'm so beautiful :)

Hieroglify odnalezione na skalach w New South Wales( Narodowy Park Hunter Valley, 100 km na polnoc od Sydney) wzbudzaja nadal sensacje , pomimo,ze uplynelo juz ponad 50 lat od czasu ich odkrycia.
Skad sie wlasnie tam wziely? Kto je uwiecznil na skalach? Wedlug badajacych sa tak samo stare jak te z Egiptu.
Poki co, biore sie za rozgryzienie tego super-mega-interesujacego tematu,delektujac sie super-pyszna zielona herbata :)
Goede Nacht!


poniedziałek, 27 października 2003

Cos , na pokrzepienie serca....

Smutny wiersz

Dzisiaj jestem smutna
jak ptak.
Dzisiaj jestem smutna
jak deszcz.
Leżę sobie w trawie
na wznak,
sama nie wiem, czemu
tak jest.

Promyk słońca zalśnił
i zgasł.
Trzmiel nade mną krąży
i gra.
Czy to moje włosy,
czy las?
Czy to śpiewa wilga,
czy ja?

Możesz sobie myśleć,
co chcesz,
ale nie zrozumiesz
i tak,
czemu jestem smutna
jak deszcz,
czemu jestem smutna
jak ptak.

D. Wawlowicz


sobota, 25 października 2003

Slodka chwila ...MMMMMMMM...jak Milosc!

Dorwalam sie do "slodkiej chwili" tak czesto reklamowanej w polskich mediach, i musze powiedziec,ze nonsensem byloby ja przyrownywac do tak pieknego, wznioslego uczucia jakim jest milosc.
Dzielna brygada od marketingu jak zwykle posluzyla sie calym bagazem swoich "slodkich" trikow,by zdobyc rzesze konsumentow otumanionych "chwilowym" szalenstwem medialnych przekazow.Spot sam w sobie niesie (w rzeczy samej!) "chwilowa" rozrywke -dla umyslu (oczywiscie w zaleznosci od gustu odbiorcy), produkt zas "slodka" -dla ciala (vide wyzej); ponadto trudno by sie doszukiwac ekwiwalencji czy jakiegos metaforycznego zwiazku miedzy tymi zwrotami.
*
Niech zyje zima w srodku jesieni ! I chociaz po wczorajszym sniegu nie ma juz sladu, to dzisiejszy siarczysty mroz powalil na ziemie wszystkie liscie, ktore tak barwnie mienily sie na drzewach.
Szkoda, teraz zrobilo sie lyso i ponuro, i zaczynam tesknic juz za wiosna...

środa, 22 października 2003

Cos sie konczy...cos sie zaczyna.

Cale szczescie,ze T. oplacil moj indywidualny tok nauki.
Docent, majacy amerykanskie pochodzenie i akcent okazal sie "w porzo" facetem, i mysle,ze bede mogla duzo sie od niego nauczyc. Co prawda,aby cokolwiek zrozumiec musze od czasu do czasu prosic go,aby zwolnil tempo konwersacji,bo jego mowa przypomina polykanie "goracych klusek" polaczona z "odchrzakiwaniem". Co za pasqdna mieszanka jezykowa....grrrrrr.
Niezlym zaskoczeniem dla mnie , przy naszej pierwszej rozmowie bylo to,ze wzial mnie za Hiszpanke.Na chwile poczulam sie Latino-Diva...hehehehe Ole!

niedziela, 19 października 2003

Szal kosmicznych cial....

.....czyli dzisiejszy wieczor uplywa pod znakiem Cyber-podrozy w doborowym towarzystwie :)p
Zdazylismy juz wqrzyc kilku Cyber-Dj'ow, rozdraznic kilku Cyber-fanatykow radia Cyberstacja i zatrzymac sie na Cyber-Drodze Mlecznej ,by spozyc Cyber-herbatke :P
Niech moc bedzie z Wami !

piątek, 17 października 2003

Finis coronat opus....[lac. koniec wienczy dzielo]

Jeszcze pare postow nizej 'plakalam',ze nie znosze Poniedzialkow, a tu prosze, weekend znowu zapukal do drzwi.Czas na romantyczne swiece i prawdziwie swiety spokoj.
Nie chce by moj blog stal sie monotematyczny,wiec uderzam z innej beczki ...(a wlasnie,skad sie wziela entymologia tego zwrotu? Czy od tego,ze proch przechowywano kiedys w beczkach?? Bede musiala gdzies tego poszukac)...
Zauwazylam,ze ostatno jestem bardziej zakrecona niz ustawa przewiduje.Przytrafiaja mi sie rzeczy, ktore albo przyprawiaja mnie o lzy,albo innych o spazmatyczny smiech.I tak np. wczoraj , podczas pewnej rozmowy gdzie to mialam podpisac moj nowy kontrakt o prace,wypelniajac moje dane w komputerze, juz przy samym koncu, przez moje roztargnienie, zamiast wcisnac enter i zejsc do elektoronicznego podpisu, wcisnelam delete i tym samym- jakby nie bylo- dokument szlag trafil. Cale szczescie,ze moj pracodawca ma niesamowite poczucie humoru i od nowa spisalismy umowe.Tym razem nie dostalam okazji na jej skasowanie,bo szef od razu zapisal dokument na dysku.Dowiedzialam sie tez,ze wroce na dwa lata do szkoly i nie bedzie to takie ciezkie z pogodzeniem z praca.
Ciesze sie,ze bede mogla znowu studiowac ,chociaz moje zainteresowania calkowicie z tym tokiem studiow sie nie pokrywaja.Uwazam jednak ,ze dostalam wspaniala szanse,i postaram sie jej nie zmarnowac....hihihihi...Hasta la vista boys! I will be back! :P
A teraz juz mykam posmiac sie z "Chlopakow, ktorzy nie placza".

środa, 15 października 2003

My house is my castle.....uhuuuuuum!

Nie ma to jak zaplanowac sobie "wyspanie sie" w dniu, ktory ma byc niby "wolnym" dniem od calego tego zyciowego zgielku .
Wiec wlasnie kiedy sobie zaplanujesz,ze wstaniesz lewa badz prawa noga o 12 w poludnie , sniadanie zjesz o 14,00, a obiad gdzies pomiedzy 20,00 - 22,00, luzacko wyciagniesz sie na sofie z ksiazka ,przelecisz wszytkie kanaly tv, posprawdzasz maile na skrzynkach, wtedy to o osmej rano zjawi ci sie ekipa remontowa, ktora zepsuje ci nie tylko pol sciany w kuchni,ale i humor na caly miesiac. Wrrrrrrr...!
Ciekawostka jest,ze wywalenie sciany okazalo sie niepotrzebne, poniewaz sasiadowi pode mna mieszkanie zalala peknieta rura kogos, kto mieszka 3 pietra nade mna.
Pocieszeniem niech bedzie to,ze nawet palcem nie ruszylam w uprzatnieciu tego balaganu- firma zostawila wszystko tak jak zastala.Zadziwiajaca jedynie byla ochota jakiegos mlodziana, ktory zaofiarowal sie nawet odkurzyc mi cale mieszkanie-ale przyczyna tego (mam nadzieje!) nie byla moja przeswitujaca koszulka nocna, w ktorej to powitalam 4-osobowa "ekipe" lustrujacych mnie na wylot facetow.
Dopiero gdzies po godzinie , kiedy warczace pily tnace mur rozbudzily mnie na dobre, uswiadomilam sobie,ze......... n i e
s y p i a m
w bieliznie!

wtorek, 14 października 2003

Marzenie kobiety: mieć stopę wąziutką, a żyć na szerokiej.

Zla passa ciagnie sie od wczoraj....tzn. pass(j)a wydawania pieniedzy!
Zobaczylam je, i pomyslalam: teraz albo nigdy...i oczywiscie nie moglam odmowic sobie tej przyjemnosci,by stac sie wlascicielka przeslicznych zamszowych kozaczkow :-) Zreszta i tak mialam w planie sobie cos poszukac ,ale pasqdna burza z ubieglego tygodnia, po prostu byla znakiem Bozym, by wstrzymac sie z zakupami. I sprawdza sie kolejna maxyma,ze nie ma tego zlego,co by na dobre nie wyszlo :P

poniedziałek, 13 października 2003

Ferralnosc czy blondynka?

Czy ja nie mowilam juz ,ze nienawidze Poniedzialkow???
Jakby na potwierdzenie tych slow, Poniedzialek, w dodatku 13-ego zemscil sie okrutnie na mojej, jakby nie bylo bardzo skromnej osobie.
Grrrrrr...!
Moze zaczne od tego,ze obudzilam sie godzine pozniej niz zamierzalam,a to tylko dlatego,ze zapomnialam nastawic alarm w komorce.
Chcac nadrobic stracony czas na przemian jadlam sniadanie i ubieralam sie szybciej niz niejeden wojak podczas musztry, w rece dzierzac szklanke z sokiem, ktory (o zgrozo!) oczywiscie wylalam na siebie.Nie moglam wyjsc umorusana jak brzdac, wiec przy okazji przebierania sie zauwazylam,ze bluzke i tak mialam ubrana na lewa stronie.
Z make-upem na szczescie nie bylo wiekszego problemu, fryzura niezle wygladala, moglam wiec juz wyjsc spokojnie z domu, by udac sie na spotkanie z moimi respondentami .
Boze, musielibyscie widziec moja mine, kiedy przekrecajac klucz w stacyjce nie uslyszalam znajomego lekkiego szarpniecia, chrypniecia,a pozniej plynnego i miarowego warkotu mojego autka!! Moje AUDI ani nie drgnelo.Wystarczylo jedno spojrzenie na deske rozdzielcza,bym zorientowala sie,co bylo przyczyna bojkotu pojazdu.Otoz zachowalam sie jak blondynka zostawiajac wlaczone na cala noc radio, ktore wyssalo energie z accu.
Jedynym wyjsciem z tejze nieprzyjemnej sytuacji bylo zawolanie Pomocy Drogowej, ktora to w swojej zapobiegliwosci oplacam. Juz po pol godzinie moglam ruszyc na i tak juz spoznione spotkania.
Paulo Coelho twierdzi,ze to co sie zdarza raz, nie musi sie nam przydarzyc po raz drugi. Nic mylnego panie Coelho!
Dokladnie szesc godzin pozniej musialam wzywac pomoc drogowa kolejny raz,bo moj kochany samochodzik uwzial sie i zazadal calkowitej wymiany accu na nowe.Nie majac innego wyjscia zakupilam czesc w pobliskim zakladzie naprawczym, skad ku mojej i autka uciesze moglismy juz wyjechac o wlasnych silach.
Nie wiem co przytrafi mi sie jeszcze dzisiejszego dnia,ale powiem jedno: Nie cierrrrpie Poniedzialkow!!!

niedziela, 12 października 2003

Sensualizm...nie mylic z Seksualizmem !

Spada kolejna kartka z kalendarza,ziarenka w klepsydrze zapisuja historie,a mi jest smutno z powodu konczacego sie weekendu.
Jak ja nie znosze Poniedzialkow!

Sens

Tracimy zbyt wiele czasu
W poszukiwaniu sensu
Licza sie fakty
Dazymy do ...

Nikt nie jest doskonaly

Czym jest milosc?
Jaki kolor lubisz najbardziej?
Co chcialbys teraz robic?
Wino ze mna pic?

ZYCIE
SENS
DOSKONALOSC
MILOSC
FORTUNA
kolem sie toczy

A czas ucieka

I tym "optymistycznym" akcentem opuszczam mego bloga (zdaje sie,ze nie na dlugo) :>

Nadzieja...

Jak dlugo roze beda pachniec,
motyle beda zwinnie tanczyc,
tak czlowiek moze miec nadzieje.

:)~~

piątek, 10 października 2003

Heu me miserum!

Czasami zycie potrafi zaskakiwac.Dochodze do wniosku,ze goniac marzenia , trzeba miec nie tyle co... dlugie nogi,ale wykazac sie niesamowita cierpliwoscia, ktora w koncu i tak kiedys sie traci.....a wlasnie wtedy, w tym najmniej oczekiwanym momecie (dokladnie piec minet pozniej), kiedy rezygnuje sie z gonitwy, marzenia zaczyna sie materializowac, spelniac, zaskakiwac.
I oto dzisiaj, kiedy polozylam przyslowiowy "krzyzyk" na super ksiazce, ktora zamowilam 3 miesiace wczesniej, przysla sobie (oczywiscie droga pocztowa, nie na wlasnych nozkach:) niespodziewanie, tak, jakby chciala sobie ze mnie zadrwic, oznajmiajac mi,ze nie powinnam nigdy zapominac o niczym i nikim, a juz bynajmniej nie tracic nadziei.
Z drugiej jednak strony, zjawisko to, moze byc niezlym sposobem na zycie.
Swiadomie bede rezygnowac ze swoich pragnien, tylko po to,aby mi sie niespodziewanie przytrafialy rzeczy, o ktorych marze:) Yeah.....to moze byc niezla taktyka na osiagniecie zyciowych sukcesow :P

Z innej beczki: uwielbiam weekendy!
Pewnie jak wiekszosc ludzi na naszym globie.
Kto nie lubi jesiennych wieczorow, przy blasku solnych swiecznikow, przy dobrej muzyce czy na pogaduszkach z bliskimi i inteligentnymi osobami? :)

środa, 8 października 2003

Muzyka dziurawi niebo....

....wiec dlatego pada u mnie jak z cebra,bo dorwalam sie dzisiaj do Czajkowskiego...Piotrusia jakby ktos nie wiedzial :P

Motto na dzisiejszy dzien i wieczor:

Od muzyki piekniejsza jest tylko cisza. ....i za Chiny Ludowe, nie wiem , kto to powiedzial :>

wtorek, 7 października 2003

Miekkosc nie jest nigdy sprawdzianem cnoty.

Jestem tchorzem.
Wystarczyl jeden , porzadny grzmot ( w sumie bylo ich wiecej ), by zmienic moj dzisiejszy rozklad dnia.
Miast kupienia slicznych kozaczkow i paru fatalaszkow, wysluchalam kilku Symfonii Mozarta, zrobilam kilka rzeczy, za ktore bym sie nie zabrala, gdybym udala sie do miasta.Wcale ,ale to wcale tego nie zaluje!
Jak widac muzyka nie tylko lagodzi obyczaje, ale jest i panaceum na wszelkie dolegliwosci pogodowe, lacznie z pogoda ducha.
Zrozumialam tez , co Seneka mial na mysli mowiac,ze "dla tych, co ida za natura, wszystko jest latwe i wygodne, a zycie tych, co na przekor jej postepuja, nie jest niczym innym niz wioslowaniem pod prad."
Boje sie burzy i pajakow, w dodatku ktos polamal mi wiosla .

poniedziałek, 6 października 2003

Fatum - immanentna koniecznosc wszystkich rzeczy i nastepstw.

Do mojego twardego dysku (czytaj:umyslu)wkradl sie ostatnio kon trojanski, ktory powoduje u mnie nadmierne widzenie rzeczy, ktorych nie ma (albo ktore sa, a ja je nie widze), i poprzez ktore zaczynam krzywdzic ludzi, ktorzy sa mi bardzo bliscy.
Zastanawiajace jest to,ze moj mentalny firewall wcale mnie przed wirusem nie ostrzegl, i nie wiem czy ma mi on pomoc w widzeniu rzeczywistosci takiej jakiej jest(badz nie jest), czy tez spowodowac samounicestwienie?
Hmmmmm...jutro o tym pomysle, teraz czas na chwile relaksu.

sobota, 4 października 2003

Master and Commander... czyli Who is Who :>

Z najnowszych nowosci w kinie polecam goraco kinomaniakom: "Master and Commander / Far Side of the World" z Russellem Crowe w roli glownej.
Ocena: Maximum-Proxima-Zajebioza :P

Bon Voyage! :)P

piątek, 3 października 2003

"Wielka przygoda zycia "

Na zone nalezy wybrac tylko taka kobiete, jaka wybraloby sie na przyjaciela gdyby byla mezczyzna. Mezczyzne na meza podobnie.
Andrzej Glas

środa, 1 października 2003

***

Plomien swiecy slabnie wrecz w oczach jak moje zycie...
Zaluje tylko kwiatow we wlosach i wiatru, ktory szeptal
tak cieple slowa.
Przybylam.Czekalam.Przegralam.

In my memory...

Wypada zakonczyc ten bal ; panie!panowie! - zrzuccie w koncu swoje maski, rozbijcie weneckie lustra!
Niech siedem miliardow klamliwych okruchow przyozdobi ma trumne, bym w krzywym zwierciadle wreszcie do was sie upodobnila.
Nie chcieliscie mojej milosci-Poznajcie moja obojetnosc.
Nie zaprosiliscie mnie do stolu-Nasyce sie wolnoscia.
Nie jestem wam potrzebna-Niech nicosc pochlonie mnie na wieki.

To jest fragment sztuki dramatycznej, nad ktora wciaz slecze :)