sobota, 24 kwietnia 2004

Dawno , dawno temu tak sobie marzylam...

"a kiedy będę twoją żoną"

a kiedy będę twoją żoną
położę się na mokrej trawie
słońce promykiem swym pomoże
obudzić się przy mlecznej kawie

będę iskierką w twoim oku
nieznaną ciszą, wielkim słowem
zacną kobietą, pszczół królową
kochaną w sercu, piśmie, mowie

a kiedy będę twoja żoną
tą wymarzoną, utęsknioną
będziemy płodzić nowe grona
nim jesień przyjdzie ozłocona

będziemy pleść wikliny kosze
jabłoni owoc chować w słoju
czerwonym kiściom smak ujmować
dodając pracy potu, znoju

będziemy okna szronem krasić
słodziutkie pączki w kuchni smażyć
malować bańki liściem chabru
ozdabiać chatę w święto maku

przyjdą wieczory, długie noce
całował będziesz me policzki
zawiniesz mnie przy sobie kocem
na drutach zrobię rękawiczki

a kiedy będę twoją żoną
nic nam w miłości nie zaszkodzi
szczyptę czułości i tęsknoty
szczęśliwa kłótnia nam pomiodzi

...ale to byly tylko marzenia...

wtorek, 6 kwietnia 2004

...

Dwoje ludzienkow

czesto mi w duszy dzwoni piesn
wylkana w zalobie
o tych dwojgu ludzienkach
co kochali sie w sobie
lecz w ogrodzie szept pierwszy
milosnego wyzania
stal sie dla nich przymusem
do naglego rozstania
nie widzieli sie dlugo
z czyjejs woli i winy
a czas ciagle uplywal
bezpowrotny jedyny
a gdy zeszli sie
dlonie wyciagajac po kwiecie
zachorzeli sie bardzo
jak nikt dotad na swiecie
pod jaworem- dwa lozka
pod jaworem- dwa cienie
pod jaworem ostatnie
beznadziejne spojrzenie
i pomarli oboje bez
pieszczoty bez grzechu
bez lzy szczescia
bez jednego usmiechu
ust ich czerwien zagasla
w zimnym smierci fiolecie
i pobledli tak bardzo
jak nikt dotad na swiecie
chcieli sie jeszcze kochac
poza wlasna mogila
ale milosc umarla
juz milosci nie bylo
i poklekli spoznieni
na niedoli swej proga
by sie modlic o wszystko
lecz nie bylo juz Boga
wiec sil resztka dotrwali
az do wiosny do lata
by wrocic na ziemie
lecz nie bylo juz swiata

B. Lesmian

*

Nie mozemy wiecznie ogladac sie na ludzi ktorzy istnieli kiedys w naszym zyciu. Nawet jesli on Cie zranil, zdradzil, musisz o nim zapomniec...
Deborah Smith /"Sobie przeznaczeni"

...bo On juz to zrobil- chcialoby sie dopowiedziec.


Zegnam, i tym razem na dluzej.

poniedziałek, 5 kwietnia 2004

The Passion of The Christ

Wczoraj ( w Niedziele Palmowa) zebralam w sobie sily,by w koncu wybrac sie do kina, na jeden z najbardziej kontowersyjnych filmow ostatnich czasow.
Mowa tu oczywiscie o "Pasji" - Mel'a Gibson'a.
Nie bede ukrywac,ze dwie godziny przeplakalam ogladajac to jakze realistyczne
dzielo sztuki filmowej, opowiadajace o ostatnich godzinach zycia Jezusa Chrystusa.
Z calego mojego dotychczasowego zycia nigdy nie przezylam Mekke Panska tak milczaco i tak duchowo.
Po tym filmie czlowiek sie przekonuje,ze to , o czym jest napisane w Biblii , jest prawda, ze zdarzenia sprzed dwoch tysiecy lat byly jak najbardziej realne,ze Syn Bozy przelal tak meczensko swoja krew za nas grzesznikow.
Ten film wypelnil mnie swoim jakze wymownym przeslaniem ; to wiara jest
jest jedyna wartoscia zycia- z niej zas, jak ze zrodla wyplywa milosc.
Kto wierzy, ten potrafi tez kochac.
Kto kocha , ma tez nadzieje.

Iz 53
"Do końca nas umiłował."