środa, 19 listopada 2014

Czy to bajka czy nie bajka, a ja jedno powiem Wam...

Kiedys, kiedy bylam jeszcze mala zawsze marzylo mi sie byc "dorosla", zeby szybciej wyjsc za maz za jakiegos Ksiecia na bialym koniu, ktory mial mnie znalezc, pokochac i zabrac do swojego krolestwa za siedmioma morzami, za siedmioma rzekami, i za siedmioma lasami. Po troszku sie to spelnilo, bo jak wiadomo Holandia jest Krolestwem...ale to juz inna bajka... a ja chce opowiedziec o moich bajkach, a wlasciwie basniach filmowych i nie tylko, ktore namietnie czytywalam i ogladalam. Taka jedna ukochana i ogladana sto tysiecy razy (szczegolnie w Boze Narodzenie) basnia jest film pod tytulem: "Trzy orzeszki dla Kopciuszka" - produkcji czecho-slowacko-niemieckiej. O tym filmie moglabym napisac kilku tomowe elaboraty , bo jest to najpiekniejsza basn EVER and never juz takiej nikt nie nakreci.
Przepiekna muzyka Karela Svobody, niesamowitego i nieodzalowanego kompozytora nadaje calemu filmowi niepowtarzalny charakter. Niemieckie stacje telewizyjne puszcaja te basn w Boze Narodzenie kilkakrotnie w ciagu tych swiatecznych dni. Okazuje sie, ze Czesi rowniez maja slabosc do ogladania tej bajki w Swieta. W ogole w niemieckich i czeskich stacjach telewizyjnych bardzo duzo emituje sie sfilmowanych basni, bo jak by nie bylo, oni w tym sie specjalizuja i sa the best. Kiedys takie bajki - basnie krecili rowniez Rosjanie, i przykladem moze byc tutaj "Dziadek Mroz" czy "Krolowa Sniegu", ale chyba odpuscili sobie, albo polska telewizja nie ma interesu zakupywania takich filmow, a szkoda, bo ja jestem namietna fanka takich filmow. Polacy pokochali "Kevina samego w domu", i bez tego filmu swieta dla nich nie istnieja. Co kraj to obyczaj... Od dluzszego czasu poszukiwalam przepiekna basn filmowa, ktora nakrecili pod koniec lat szescdziesiatych Rumuni. Ogladalam ja jako dziecko w kinie, a tytul pozostal mi na zawsze w glowie - "Kraina wiecznej mlodosci". Perelka, ktora uplasowalam na miejscu drugim w TOP3 moich ukochanych bajek. Dzisiaj aura na dworze sprawila, ze myslami powrocilam do dzieciecych lat, i przypomnialy mi sie czasy, kiedy mama krzyczala na mnie, bo ja do porannych godzin czytywalam ksiazki pod koldra, z latarka w reku. Przypomniala mi sie "Kraina wiecznej mlodosci", i google ruszyly cala para. Niestety, Polacy chociaz kiedys posiadali takie filmy z polskim dubbingiem, to jednak nie umieszczaja ich na swoich komputerach, i praktycznie nie mozna niczego znalezc. Natomiast udalo mi sie film dorwac na rumunskich stronach, i jupi! po tylu latach obejrzalam moja druga ukochana basn. Niewazne, ze w oryginalnym, rumunskim jezyku, niewazne, ze bardzo stare, ale powrocily wspomnienia i beztroskie czasy. Idac za ciosem wygooglowalam rowniez moja trzecia ukochana basn filmowa - "Krolewna w oslej skorce". Ha! uczta dla moich biednych, zmeczonych starczych oczu, ale radosc w sercu jak u dawnej kilkunastoletniej dziewczynki, ktora zyla marzeniami i swoimi ukochanymi ksiazkami.
Hmmmmm...jak mawiaja nasi poludniowi sasiedzi - to se uz nie vrati! - a szkoda, bo swiat wygladal wowczas calkiem piekniej.

wtorek, 11 listopada 2014

Jeszcze Polska nie zginela, poki my zyjemy...



Jestem bardzo ciekawa jak dzisiaj "prawdziwi" Polacy uczcza te dzisiejsze swieto narodowe, bo my na emigracji mamy wywieszone flagi, przy okazji zajadamy sie rogalami marcinowskimi, i nie zamierzamy kostkami brukowymi nikogo napierdaczac. Moze dlatego, ze setki kilometrow dziela nas od Ojczyzny, i codziennie za nia tesknimy?
Szanuje sie to, czego nam brakuje; dlatego kazdy Polak powinnien chociaz raz w zyciu wyjechac z kraju na dluzszy czas, zeby pozniej po powrocie docenic to, co mamy na codzien!
Wszystkiego dobrego dla wszystkich Polakow, ktorzy kochaja swoja Ojczyzne.


11 listopada


Kiedy nocą śpi scena, śnią maszyny huczne
I umilkły pioruny, burze, deszcze sztuczne,
Kiedy teatr bez widzów, jak kościół bez wiernych,
Jest tylko świętym domem tajemnic niezmiernych
Ci, co słońcem zrobili blask ramp migotliwy
I świat stworzyli bardziej niż życie prawdziwy,
Których wiecznie trwać będą miłość i cierpienie,
Schodzą się jako duchy i stają na scenie.
Was wzywam! Nasze bowiem słowa są ułomne
I nie dosyć są wielkie, i za mało skromne,
Nie dość żeśmy cierpieli, za mało walczyli,
Byśmy mogli cośkolwiek powiedzieć w tej chwili.
Ale ty, któryś poszedł za granicę świata
Wezwać pomsty na przemoc, co naród przygniata,
I słowa znalazł takie, żeś temi samemi
Od nas mówił do nieba, od nieba do ziemi,
I ty coś nie znał ziemskich pożądań marności,
Tylko cuda początku i słońce przyszłości,
Coś nad w grobie leżącą stał jak anioł złoty
I krew i łzy jej wszystkie przemieniał w klejnoty -
Wy mówcie! Ty, o którym nie wierzymy sami,
Jak to? On żył naprawdę i był między nami,
Ty, który w czas bez wiary i na wszystko głuchy
Przyszedłeś dać świadectwo, że są jeszcze duchy,
Patrz! Mroki się rozpierzchły i w otchłani giną,
Jakaś ręka spuszczoną targnęła kurtyną,
Konrada jakaś postać prowadzi bezglosa.
Kto to? Może robotnik albo dziewka bosa.
We wszystkich domach światła rozbłysły wśród nocy.
Uradujcie się w grobach, wolności prorocy!
Gdzie kat zaciskał stryczek wkoło dumnej głowy,
gdzie stała szubienica, jest krzyż Chrystusowy!
Płyniesz teraz przeszłości niewstrzymana falo!
Oto się nad Krakowem złote blaski palą,
Król Zygmunt milcząc patrzy, jak Wisła się wije,
I wtedy dzwon uderzył! Ten sam, co dziś bije!
Bij! I porwij nas w swoje chyboty ogromne,
Wołaj: "Bądźcie jak tamci, to was nie zapomnę,
A. wtedy ci, co przyjdą, gdy się wiek wasz prześni,
O was także pomyślą, słuchając mej pieśni,
A Ty, który jedyny możesz stać w tym dźwięku
I w Tobie jednym serce nie zadrży od lęku,
Bo kiedyś Ty go słuchał - to nienadaremno
I sam jeden powstałeś w niewoli noc ciemną,
Budź ospałych: niech głosem Twoim mówi cały
Tysiąc lat krwi i potu, i tej ziemi chwały,
I marzenia poetów, mogiły żołnierzy!".
Niech więc głowę pochyli, kto w cuda nie wierzy,
Ten, który umiał cierpieć, a radość go trwoży,
Kto nie stargał na szyi niewoli obroży,
I kto chce przyszłość wstrzymać, i kto przeszłość plami,
Niechaj wyjdą tą nocą. Bo dziś pod gwiazdami
Jakieś cienie po polach, po mieście się snują
I wśród płaczu padają. I ziemię całują.

Jan Lechoń