sobota, 23 kwietnia 2005

Już za chwileczkę...już za minutkę...paramparampampam :P

....będę oddychać a własciwie będę zachłystywać się polskim powietrzem, którego mi od dłuższego czasu bardzo brakuje! Postawiłam wszystko na jedna kartę, ponoć za trzecim razem wszystko wychodzi? Chcę zobaczyć jak to naprawdę jest z tą młodzieńczą, niespełnioną miłoscią, którą kiedys zostawilam w kraju. Gdyby tak opisać nasze losy wyszedłby z tego niezły książkowy bestseller, a jeszcze lepszy byłby z tego material na film o tematyce: romantyczno-przygodowo-sensacyjnej. On wybrał kiedys morze, a ja ze złosci odpłaciłam mu się wychodząc za mąż i wyjeżdzając z kraju. On się po jakims czasie ożenił, ja się prawie w tym czasie rozwiodłam. On się rozwiódł, a ja się głupio i nieszczęsliwie w kims zakochałam. Kiedy cierpiałam z powodu tej nieszczęsliwej miłosci, On gdzies na dnie skrzyni odnalazł moje listy, które kiedys wysyłałam mu do wojska... i się w nich zakochał... na nowo... I masz babo placek! Nawet znalazł chwilkę czasu, by w przerwach pomiędzy pływaniem a odpoczynkiem, odnalezć moich znajomych, popytać o mój adres, i stanąć u mych drzwi w wyjsciowym mundurze, przyprawiając mnie, mojego syna, moich sąsiadów, moich znajomych, a nawet moje kwiatki na balkonie - o zawał serca :-) Ponieważ tak się składa, że już za chwilke zaczynają się nam majowe wakacje, złożymy naszemu przyjacielowi przesympatyczną, wiosenną rewizytę...a jak! W końcu Maj to miesiąc zakochanych?
Wkrótce się o tym przekonamy.

Tot ziens!

piątek, 8 kwietnia 2005

Łzy sierot na ziemię nie padają...


" Do sosny polskiej "

Sosna przywieziona przez górali
osadzona została w ogrodzie watykańskim,
niestety uschła.

Gdzie winnice, gdzie wonne pomarańcze rosną,
Ty domowy mój prostaku - zakopiańska sosno
Od matki i sióstr oderwana rodu,
Stoisz sieroto pośród cudnego ogrodu.

Jakże tu miłym jesteś gościem mego oka.
Oboje doświadczamy takiego wyroku.
I mnie także przeniosła pielgrzymka daleka,
I mnie tu w cudzej ziemi czas życia ucieka.

Czemuś choć cię starania czułe otoczyły,
Nie rozwinęła wzrostu, utraciła siły?
Masz tu przecież i słońce i rosy wiośniane,
A przecież twe gałązki bledną pochylone.

Więdniesz, usychasz smutna wśród kwietnej płaszczyzny,
Nie ma dla ciebie życia - bo nie ma ojczyzny...
Drzewo wierne! Nie zniesiesz wygnania, tęsknoty!
Jeszcze trochę jesiennej i zimowej słoty - a padniesz martwa,
Obca ziemia cię pogrzebie.
Drzewo moje! Czy będę szczęsliwszy od ciebie?

Jan Pawel II

***

wtorek, 5 kwietnia 2005

"Czlowieka trzeba mierzyc miara serca." - Jan Pawel Wielki

Od rana w Piatek sledzilam media po uslyszeniu komunikatu z Czwartu, ze Ojcu Swietemu pogorszyl sie stan zdrowia. Zaniepokoilo mnie to i praktycznie nie odchodze od telewizora. Wieczorem sprzeczne komunikaty wloskich mediow doprowadzaja mnie do furii; czuje obrzydzenie do nich za to, ze co poniektorzy mowia juz o Ojcu Swietym w czasie przeszlym, nawet zdarza sie to i polskim komentatorom. Swoich uczuc nie bede opisywac, bo nie ma takich slow, a jesli by sie znalazly sa zbyt male. Sledze rowniez to, co mowia na holenderskich kanalach. Okazuje sie, ze co poniektorym prywatnym stacjom trzymaja sie zarty. Puszczaja jakies 'odgrzebane'w archiwach karykaturalne skecze, obrazajace papieza. Totalny brak kultury nawet w obliczu czyjejs smierci. Czuje sie zniesmaczniona, mam chec rozwalic tv. Powstrzymuje mnie jedynie od tego chec sledzenia oficjalnych komunikatow z Vatykanu. Tak mija moja noc. Sobota jest czekaniem na cud. To, ze Ojciec Swiety przezyl dodaje mi otuchy i budzi nadzieje, ze papiez (znajac Go z niezwyklego poczucia humoru) wstanie i wyjdzie do okna mowiac: "Ale zrobilem Wam Prima Aprilis! " Wtedy tlumy na placu Piotrowym rozszalalyby sie z radosci, media rozjechalyby sie z nosami opuszczonymi na kwinte. Zaczynam jednak sie niepokoic, ze taka chwila nie nastepuje, a z Vatykanu nadchodza coraz bardziej niepokojace, wrecz dramatyczne komunikaty. Ogladam jakis film, i chyba ze zmeczenia zamykaja mi sie oczy. Snie o papiezu. Spotykam Go na placu jako mlodego, pogodnego mezczyzne, w kwiecie swojego pontyfikatu. On wola mnie po imieniu. Podchodze do niego calujac pierscien rybaka. On glaszcze mnie po glowie mowiac te slowa: "Nie zostawilem zadnego pisanego testamentu - ale ty bedziesz wiedziala co masz czynic. Pamietaj- powiedz im to, czego cie nauczylem". W tym momecie budze sie widzac na ekranie ksiedza biskupa, ktory obwieszcza, ze papiez nie zyje. Te slowa do mnie nie docieraja jeszcze, bo probuje dokladnie zapamietac moj sen? Wstrzas nastepuje po dluzszej chwili, kiedy zdaje sobie sprawe, ze wlasnie zmienia sie historia ludzkosci. Ze znowu ktos bardzo drogi mnie opuscil, ale czy na pewno? Gdyby tak bylo, nie byloby tego przeslania w moim snie. Papiez jest z nami, ale w innym wymiarze. Jego nauki pozostaly zas tutaj. To od nas samych zalezy, czy bedziemy Go chcieli zatrzymac na dluzej.

[ ' ] [ ' ] [ ' ] R.I.P.

sobota, 2 kwietnia 2005

"Nie lękajcie się..." - Jan Paweł II

" [...] I tak jak prorocy, odwołujmy się do tej miłości, która ma cechy macierzyńskie ? i na podobieństwo matki idzie za każdym dzieckiem, za każdą zbłąkaną owcą, choćby tych zbłąkań było miliony, choćby nieprawość przeważała w świecie nad uczciwością, choćby ludzkość zasługiwała za swoje grzechy na jakiś współczesny ?potop?, tak jak kiedyś zasłużyło nań pokolenie Noego. Odwołujmy się więc do takiej ojcowskiej miłości, jaką objawił nam Chrystus w swym mesjańskim posłannictwie, która znalazła swój ostateczny wyraz w Jego krzyżu, w Jego męce i zmartwychwstaniu! Odwołujmy się do Boga przez Chrystusa, pamiętni owych słów z Maryjnego Magnificat, które ogłosiły ?miłosierdzie z pokolenia na pokolenie?! Wołajmy o miłosierdzie Boga samego dla współczesnego pokolenia! Niech Kościół, który na podobieństwo Maryi stara się być również matką ludzi w Bogu, wypowie w tej modlitwie całą macierzyńską troskę, a zarazem tę ufną miłość, z której rodzi się najgorętsza potrzeba modlitwy. Wołamy przecież kierując się tą wiarą, nadzieją i miłością, którą Chrystus zaszczepił w naszych sercach. Jest to równocześnie miłość do Boga, którego człowiek współczesny nieraz tak bardzo oddalił od siebie, uczynił sobie obcym, głosząc na różne sposoby, że jest mu ?niepotrzebny?. Jest to więc miłość do Boga, którego obrazę-odepchnięcie przez człowieka współczesnego czujemy głęboko, gotowi wołać wraz z Chrystusem na krzyżu: ?Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią? (Łk 23, 34). I jest to równocześnie miłość do ludzi, do wszystkich ludzi bez wyjątku i bez żadnego podziału: bez różnicy ras, kultur, języków, światopoglądów. Bez podziału na przyjaciół i wrogów. Jest to miłość do ludzi ? i pragnienie wszelkiego prawdziwego dobra dla każdego z nich i dla ludzkiej wspólnoty, dla każdej rodziny, narodu, dla każdej grupy społecznej, dla młodzieży, dorosłych i rodziców, dla starych i chorych ? dla wszystkich bez wyjątku. Jest to miłość, czyli troska o to, ażeby zabezpieczyć wszelkie prawdziwe dobro każdego, a uchylić i odsunąć wszelkie zło. I jeśli ktokolwiek ze współczesnych nie podziela tej wiary i nadziei, która każe mi jako słudze Chrystusa i szafarzowi tajemnic Bożych (por. 1 Kor 4, 7) wołać w tej godzinie dziejów o miłosierdzie Boga samego dla ludzkości, to niech zrozumie bodaj motyw owej troski podyktowanej miłością człowieka i wszystkiego, co ludzkie, a co w odczuciu tak bardzo wieli współczesnych jest zagrożone wielkim niebezpieczeństwem. Ta sama tajemnica Chrystusa, która odsłaniając przed nami wielki powołanie człowieka kazała proklamować w Encyklice Redemptor hominis jego niezwykłą godność, każe równocześnie głosić miłosierdzie jako miłosierną miłość Boga, objawioną w tajemnicy Chrystusa. I każe też do tego miłosierdzi odwoływać się, wzywać go na naszym trudnym i przełomowym etapie dziejów Kościoła i świata, kiedy zbliżamy się do końca drugiego Tysiąclecia. W imię Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, w duchu Jego mesjańskiego posłannictwa, które trwa w dziejach ludzkości, podnosimy nasz głos i błagamy, aby raz jeszcze na tym etapie dziejów objawiła się owa Miłość, która jest w Ojcu, aby za sprawa Syna i Duch Świętego okazała się obecną w naszym współczesnym świecie i potężniejsza niż zło: potężniejsza niż grzech i śmierć. Błagamy za pośrednictwem tej, która nie przestaje głosić ?miłosierdzia z pokolenia na pokolenie?, a także tych wszystkich, na których wypełniły się już do końca słowa z kazania na górze: ?Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią? (Mt 5, 7). [...] "

Jan Paweł II