środa, 22 października 2003

Cos sie konczy...cos sie zaczyna.

Cale szczescie,ze T. oplacil moj indywidualny tok nauki.
Docent, majacy amerykanskie pochodzenie i akcent okazal sie "w porzo" facetem, i mysle,ze bede mogla duzo sie od niego nauczyc. Co prawda,aby cokolwiek zrozumiec musze od czasu do czasu prosic go,aby zwolnil tempo konwersacji,bo jego mowa przypomina polykanie "goracych klusek" polaczona z "odchrzakiwaniem". Co za pasqdna mieszanka jezykowa....grrrrrr.
Niezlym zaskoczeniem dla mnie , przy naszej pierwszej rozmowie bylo to,ze wzial mnie za Hiszpanke.Na chwile poczulam sie Latino-Diva...hehehehe Ole!

Brak komentarzy: