niedziela, 19 lutego 2012

Z Pamiętnika... Przeprowadzka w Beskidy


2 sierpnia.
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pięknie!!
Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.

14 października
Beskidy są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałam na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłam kilka jeleni. Jakie wspaniałe! Jestem pewna, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba!

11 listopada.
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić coś tak wspaniałego, jak jeleń . Mam nadzieję, że wreszcie spadnie śnieg.

2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłam się i wszystko było przykryte białą kołdra. Widok jak z pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdową. Zrobiliśmy sobie świetną bitwę śnieżną (wygrałam), a potem przyjechał pług śnieżny, zasypał to co odśnieżyliśmy i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdową. Kocham Beskidy.

12 grudnia
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip zdrogą dojazdową. Po prostu kocham to miejsce.

19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdną drogę dojazdową nie dojechałam do pracy. Jestem kompletnie wykończona odśnieżaniem. Cholerny pług śnieżny.

22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tego białego gówna. Całe dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonana, że pług śnieżny czeka tuz za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skur...yn!

25 grudnia
Wesołych Pier....nych Świąt! Jeszcze więcej gów...nego śniegu! Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skur...syn od pługu śnieżnego... przysięgam - zabiję. Nie rozumiem, dlaczego nie posypią drogi solą, żeby rozpuściła to gówno?

27 grudnia
Znowu to białe kur..wo spadło w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłam nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia pięć centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu??

28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt pięć centymetrów tego białego kurestwa! Teraz to nie odtaje nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten ch.j przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałam mu, że sześć już połamałam, kiedy odgarniałam to g..no z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozpieprzyłam o jego zakuty łeb.

4 stycznia
Wreszcie wydostałam się z domu. Pojechałam do sklepu kupić coś do jedzenia i kiedy wracałam, pod samochód wpadł mi pieprzony jeleń i całkiem go rozpieprzył. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te skurw....kie jelenie! Że też myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!

3 maja
Zawiozłam samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej jeb..ej soli, którą posypują drogi.

18 maja
Przeprowadziłam się z powrotem do miasta. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Beskidach??

20 lipiec
Tęsknię za Beskidem.

:)

piątek, 3 lutego 2012

Nic dwa razy się nie zdarza...


...i to jest naprawdę najpiękniejsze przesłanie jakie zostawiła po sobie cudowna kobieta, wielka osobowość, wolnomyślicielka z dorobkiem Nobla za swoją jakże przemyślaną i bardzo życiową twórczość literacką. Odchodzą coraz częściej ludzie znani, wspaniali, którzy przyczynili się do rozwoju polskiej kultury dwudziestego wieku. Panią Wiśię uwielbiałam właśnie za ten wiersz, który śpiewałam przy ognisku na obozach harcerskich, i który zamieszczam poniżej.
Niech Pani będzie dobrze po tej drugiej stronie Tęczy...my będziemy pamiętać.


"Nic dwa razy się nie zdarza"

Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.

Wisława Szymborska