środa, 1 maja 2024

Powrót do przeszłości


 Moje kochane wnuki przebywają aktualnie wraz z rodzicami na wakacjach w Tyrolu. Syn dzwoni do mnie codziennie rozentuzjowany, bo przypominają mu się wakacje, kiedy to ja zawoziłam go do moich rodziców mieszkających przy jeziorze bodeńskim (Bodensee) koło Konstanz (fotka wyżej). Spędzałam tam wakacje 2-3 razy w roku, i były to najcudowniejsze chwile w naszym życiu. Teraz mój syn jest ze swoimi synami w przepięknym miejscu, i mam nadzieję, że one też będą pamiętać piękne chwile.

piątek, 12 kwietnia 2024

Urodziny Reksia...bez Reksia


 

13 lat temu 12 kwietnia urodził się ten najcudniejszy okruszek na świecie. Był taki maleńki jak mały kasztan, który można było zamknąć w ręce. Po dwóch dniach matka nie wiedzieć czemu opuściła szczenięta. Zaczęło się ratowanie i sztucznie karmienie mlekiem dla niemowląt, z butelki dla lalek. Udało się. Reksio podróśł, ale nie chciały mu rosnąć włosy. Jego całe ciało pokryte było bąbelkami. Chodzenie od jednego weterynarza do drugiego to było jak przypowieść z Biblii: od Annasza do Kajfasza. Nikt nic nie wiedział. Dopiero przez przypadek znalazłam takiego, który znał się na rzeczy, pobrał krew, zrobił badania i zaaplikował długą kurację antybiotykami. Okazało się, że nasz Reksio i jego rodzeństwo mieli genetyczna wadę krwi i jeszcze czegoś tam, na wskutek manipulacji ras. Weterynarz powiedział mi, żebym nie oczekiwała, że dożyje starości, ale mi to jednym uchem weszło, a drugim wyszło. Nie dopuszczałam do siebie, ze cokolwiek złego mu się stanie. Braciszek i siostrzyczka Reksia zmarli po kilku miesiącach, my z Jowim walczyliśmy o niego jak lwy. Cieszyliśmy się kiedy zniknęły mu bąble na ciele, i urosła mu piękna i błyszcząca sierść, prawie po półtorarocznej kuracji. Reksio dostawał najlepszy pokarm sprzedawany tylko w aptece, był traktowany jak książę, był naszym oczkiem w głowie, ale podstępna choroba rozwijała się w nim bezobjawowo. Aż pewnego dnia, gdy Reksio miał już prawie siedem lat z dnia na dzień jego stan zaczął się pogarszać. W ciągu tygodnia byliśmy z nim codziennie u weta. Lekarstwa nie pomagały a Reksio odchodził nam na naszych oczach. Aż przyszedł taki moment, że mój syn trzymając go na rękach szlochając jak małe dziecko poprosił aby jechać do kliniki i skrócić mu cierpienia. Byliśmy tak roztrzęsienie i zrozpaczeni, że nie mogłam nawet prowadzić auta. Nasz dobry przyjaciel zawiózł nas w środku nocy do kliniki, i tam nasza kruszynka została uśpiona. Tego bólu nie da się opisać. Mój syn przeżył tą śmierć okropnie. Ja czułam jakbym straciła dziecko, bo tak go traktowałam. Tęsknimy za nim już sześć lat, bo tyle go w tym roku już nie będzie z nami fizycznie...ale na szczęście został w naszych sercach na zawsze...chociaż to takie trudne go wspominać...🐾💗🐾💗🐾

wtorek, 2 kwietnia 2024

19 rocznica śmierci Świętego Jana Pawła II

"W rocznicę śmierci"
Gdy nad ziemią znów zapanowały ciemności,
a zgroza i strach zajrzały w źrenice ludzkości,
Ty zesłałeś Boże całemu światu Anioła,
by ocierał krople potu z naszego czoła.
By łzy osuszał jednym swoim gestem,
by czynił dobro całym swoim papiestwem,
by zarażał nas swoją nieskończoną miłością,
i dzielił się z nami przeogromną mądrością.
By służył pokornie ludzkości oraz Tobie,
a na koniec posługi złożyć kości swoje w grobie.
Jezus, umierając na Krzyżu za zbawienie ludzkości
na Golgocie, dwa tysiące lat temu, w Wielki Piątek...
dowiódł tego, że śmierć to nie koniec wszystkiego!
Lecz dopiero prawdziwego życia naszego początek!
*********************************************
Aldona Kołacz, 2. 04. 2013, Deventer
 

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Śmingus Dyngus w Prima Aprilis


 
Parę lat temu, gdy miałam jeszcze sklep bywało czasami tak przed świętami, że spałam godzinkę, może dwie w nocy. Byłam przemęczona do granic możliwości, ale starałam się wszystko pozapinać na ostatni guzik. Czasem to zmęczenie manifestowało się pod różnymi postaciami. Raz przed świętami Bożego Narodzenia w pośpiechu między jednym klientem a drugim, pakowałam prezenty pod choinkę w papier, który pomyliłam z papierem do pierwszej Komunii, i dopiero gdy syn otwierał prezenty zauważyłam te "drobne potknięcie" 🤣😁🤣 innym razem coś chyba też poszło nie tak przy wypisywaniu kartek świątecznych na Wielkanoc do mojej siostry, czego dowodem jest druga fotka poniżej. 😂😁😂 I to nie jest wcale Prima Aprilis, ale życie kobiety za ladą! 😁😂🤣 Pozdrawiam serdecznie! 😂😂🤣

piątek, 29 marca 2024

Stabat Mater Dolorosa


Wielki Piątek
Dla każdego ma inny wymiar. Dla prawdziwego Katolika, który wierzy w Zmartwychwstanie Jezusa ten dzień jest pełen refleksji i przemyśleń. W tym szczególnym i bolesnym dniu wspominamy niewinną śmierć Człowieka, który dobrowolnie oddał życie za mnie, i za każdego z Was. A dokładnie za odkupienie naszych grzechów. Ja nie wstydzę się mojej wiary i nie wstydzę się Jezusa, ani pisanie o Nim, chociaż wielu może to się nie podobać. Generalnie moja ściana facebookowa nie jest koncertem życzeń, na której mogę wstawiać tylko to, co podoba się innym. Ja wstawiam to, co jest zgodne z moim samopoczuciem i wartościami, które wyznaję i kieruję się w życiu. Dla mnie Jezus Chrystus jest namacalnym dowodem na to, że jest Bóg, który gdzieś tam czuwa nade mną, i przytula do serca moich bliskich, których tu na ziemi już z nami nie ma. Ta wiara daje mi siłę do życia, i skłania do tego, aby być dobrym człowiekiem. Dostałam w życiu wiele dowodów na to, że Bóg istnieje, i jest żywy. Nie wstydzę się Boga, i kocham Jezusa - Jego człowieczego Syna, który przelał swoją krew na Krzyżu. Uwielbiam Jego Matkę, która dwa tysiące lat temu musiała przeżywać śmierć swojego ukochanego Syna. Stabat Mater Dolorosa...łączę się z Tobą duchowo sama będąc matką wspaniałego syna. Dzisiaj moje serce okryte jest żałobnym kirem, tak jak i serce Maryi. Stabat Mater Dolorosa...wiem, że dzisiaj Twoje zbolałe serce 🖤 zawisło również na Krzyżu...🖤...Amen

 

Wielki Piątek A.D. 2024


 🖤Jezu, któryś cierpiał za nas rany, zmiłuj się nad nami!🖤

"Każda prawdziwa miłość musi mieć swój Wielki Piątek" - Stefan kard. Wyszyński
Błogosławionego Wielkiego Piątku pełnego zadumy i przemyśleń.

niedziela, 24 marca 2024

Niedziela Palmowa A.D. 2024


 
"Idzie Wielki Tydzień,
Serca nam odmienia
Ciszą i powagą
Pełnią zamyślenia
Potem jest Wielkanoc - czas wielkiej radości
By nasz Pan zmartwychwstał, w sercach naszych gościł..."

piątek, 22 marca 2024

Przedświąteczne Wspomnienia


 

Jak ja dawno nie widziałam mojego kościółka w Lewinie. Ostatni raz na pogrzebie mojego Taty...czyli ćwierć wieku temu.
Już w najbliższą Niedzielę będziemy obchodzić Niedzielę Palmową. W Lewinie Brzeskim robią takie śliczności jak widać na obrazku. Tęsknię za tym moim kościołem z dzieciństwa, za katechezami w salce obok, za starym Proboszczem, który odszedł bardzo dawno temu- jeszcze kiedy mieszkałam w Polsce. Za przepięknym Grobem Pańskim, za przebranymi żołnierzami rzymskimi, którzy pełnili tam zawsze wartę. Pełno wspomnień...dobrych wspomnień...
🌷🪻🌹🌷🪻🌹🌷🪻🌹🌷🪻🌹🌷🪻🌹🌷🪻🌹🌷🪻🌹🌷🪻🌹
A wracając do tych dobrych wspomnień...przypomniało mi się jak to pewnego razu (miałam chyba z 12-13 lat) z moim kolegą i sąsiadem Przemkiem Marczakiem siedzieliśmy na balkonie podczas Mszy Świętej. A że nikogo tam oprócz nas nie było zaczęliśmy spoglądać na ludzi siedzących pod balkonem. Uwagę moją przyciągnął pan, który miał że tak powiem łysinę na głowie, a ta stanowiła idealne centrum do urządzenia sobie zawodów typu: kto z nas celnie napluje temu panu na łysinę. Oczywiście z racji tego, że byłam starsza o rok czy dwa od Przemka, inicjatywa zawodów wyszła z mojej strony, jednak nagrody za wygrany konkurs nie można zaliczyć do tej udanej, bo pan, któremu celnie naplułam na środek łysinki szybko zdemaskował moje pochodzenie (kto w Lewinie nie znał Kołaczów?) i już na drugi dzień doniósł mojej mamie jaka to ze mnie niewychowana gadzina, a Ta (czyli moja mama) z kolei zrobiła larum na całą wieś, że nie tak nas wychowywała, i że mam szlaban na kumplowanie się z Przemkiem oraz wychodzenie z domu. No żesz krasnoludku jeden! Kara nie była współmierna do winy, bo ten pan sam się nam wystawił pod obstrzał, i w sumie to nas "zły" namówił do grzechu, bo nie mógł ścierpieć, że my tam sami na tym balkonie mamy się modlić, więc leciuchno odwrócił naszą uwagę. Suma sumarum zabroniono nam tez wchodzenia na balkon, a podczas Mszy ksiądz Proboszcz, który był przyjacielem mojej rodziny miał dawać baczenie na moje zachowanie. Z Przemkiem "wywinęliśmy" jeszcze kilka innych numerów...na przykład przemienienie wina w 50 litrowym gąsiorze (które zrobili nasi ojcowie na spółkę) w wodę...ale to może innym razem...😁😂😁