sobota, 26 listopada 2016

Żubr


Wczoraj cały dzień jakiś natarczywy holenderski klient wydzwaniał mi z pytaniem, czy mam piwo Żubr w sklepie. Za każdym razem pytał o adres sklepu, o której otwieram sklep, i czy moge mu odłożyć trzy puszki. Po piątym telefonie z tymi samymi pytaniami czułam, że zaraz go z leksza opier....to znaczy opieprzę. Po 10 byłam już bardzo niemiła i tylko opryskliwie potwierdzałam i szybko kończyłam rozmowę. W międzyczasie gdy byłam na zakupach Junior, który mnie zastępował, odebrał jeszcze ze trzy takie telefony...Cóż, po wspólnej konsultacji stwierdziliśmy, że ktoś sobie robi jaja, i nie należy tego brać na poważnie.
Dzisiaj rano otwieram sklep o 9.00 rano, i widzę przed drzwiami trzech kolesiów niecierpliwie przebierających nóżkami. Na mój widok zapiali z zachwytu, i po wejsciu od razu udali się szukać piwa...Żubr.
Zakupili kilka sztuk i spytali czy jeszcze ktoś o to piwo pytał... Przypomniały mi się wczorajsze telefony, i zapytałam czy oni dzwonili. Okazało sie, że tak. Chłopaki zrobili sobie ze mnią i Żubrem selfie, i zadowoleni opuścili sklep. Nie minęło 10 minut gdy do sklepu wtargnęła grupa 5 Holendrów, i od progu zapytała gdzie mam piwo....Żubr. Pokazałam półki z piwem, i zapytałam czy oni wczoraj dzwonili w tej sprawie. Okazało się że tak. Panowie zakupili kilkanaście puszek i szczęsliwi opuścili sklep. Po piętnastu minutach wpadła kolejna grupa facetów szukająca piwa...Żubr. Skonfundowana, zapytałam o co chodzi z tym piwem. Dowiedziałam się, że w jakiejś miejscowości (gdzieś na peryferiach Holandii) organizatorzy jakiegoś Rajdu samochodowego zrobili konkurs, gdzie zawodnicy muszą dostarczyć tę marke piwa, by uzyskać odpowiednie punkty do startu. Rajd ten ma wystartowac w Holandii i zakończyć sie w Polsce.
Jest już po 11.00 a ja mam co chwila grupy facetów kupujących Żubra. Piwa zostało mi już tylko kilka sztuk.
Jak powiem Juniorowi, że te wczorajsze telefony nie były od jednej osoby tylko od różnych, to pewnie mnie wyśmieje.
Taka sytuacja :)

sobota, 12 listopada 2016

R.I.P. ...Tatulku... [*] [*] [*]





17 lat temu odszedł nasz Tato...
Bardzo brakuje mi jego troski o dom, o dopilnowaniu tego, aby piwnica była zawsze zapełniona węglem, drewnem na opał, warzywami na zimę, codziennie rozpalanie pieców o świcie, abyśmy mieli cieplutko, gdy wstawaliśmy do szkoły. Uzupełniali się z moją Mamą tak, jak gdyby byli idealnymi połówkami jabłka. Od dnia śmierci moich rodziców nie potrafie odnaleźć szczęścia w życiu, takiego na 100 procent. Wiem, że śmierć jest wpisana w nasze życie, ale nie potrafię się pogodzić z tym, że zabrała ich w tak młodym wieku...
R.I.P. ...Tatulku... [*] [*] [*]