Na tym zdjęciu są poziomki w ogrodzie mojej siostry Sylwii.
Z nimi jest tylko jeden problem, mianowicie taki, że nie wiadomo skąd się tam wzięły. Nikt je nie sadził, nigdzie nie ma innego ogródka, zeby sie samozasiały. Ale Sylwka domyśla się skąd są. Jakiś czas temu wspominała, że jak mieszkali w Szwarzwaldzie, za domem rodziców rozciagał się las. Tato zabierał Sylwkę na spacer na taką polanę, która pokryta była samymi krzaczkami z poziomkami. Zawsze zbierali je na zdzbła trawy, by się nie poobijały. I ona zawsze chciała mieć takie leśne poziomki w ogródku. Sentyment z lat dziciństwa.
I chyba ktoś tam w niebie dobrze wysłuchał jej życzenia, w końcu to była ukochana córeczka tatusia :)
Ja mam takie samo wspomnienie z tatem, tylko z czasów, gdy mieszkaliśmy jeszcze w Polsce. Chodziliśmy do lasu na jagody, jeżyny i poziomki. Las i łowienie rybek to był żywioł mojego taty. Zbierał grzyby, jagody, poziomki, jeżyny wszystko co dało się przerobić na soki, dżemy, marynaty. Ja dodatkowo zbieralam mu do banieczek żaby, slimaki i inne leśne żyjątka, przez które moja mama czasami dostawała zawału serca.
A wracając do tych poziomek, to leci mi już slinka. Szkoda, że mam trochę kilometrów do tych moich sióstr. Ale niech no tylko skończy sie ta pandemia! 🍓🍓🍓
piątek, 29 maja 2020
wtorek, 26 maja 2020
Dzień Matki A.D. 2020 tym razem po polsku
I kolejny Dzień Matki bez Ciebie...I kolejny wiersz dla Ciebie.
Tęsknie Mamo...
☘️🌹☘️🌹☘️🌹☘️🌹☘️🌹
Jak Konwalie
Pamiętasz Mamo,
Te perfumy, które podarowal Ci tata?
Pachniały radością, wiosennym słoncem
i odrobiną spóźnionego lata.
Pachniały ogrodem pokrytym drobnym kwieciem,
I strumykiem szemrającym przejrzyście
jak dzwoneczek na gałązce konwalii
w Twoim ślubnym zielonym bukiecie.
W małej fiolce z konwaliowymi perfumami
jakby w kadrze na chwile zatrzymał się czas,
jak przez mgłę dostrzegam młode małżeństwo,
w ich twarzach rozpoznaję Mamo Was!
Ty, z konwaliowym wiankiem na głowie
biegniesz szczęśliwa po łące zielonej,
na palcu nosisz małą złotą obraczkę
od Taty to dowód miłości szalonej.
Wiesz droga Mamo,
Dzień Matki od lat wielu jest taki smutny
Krwawi serce córek tęskniących po Tobie,
rodzicow tak szybko zabrał los okrutny
ciała Wasze spoczywają dzisiaj w ciemnym grobie.
Moje serce jednak pamięta droga Mamo
w każdej jednej mej życia chwileczce,
że byłaś dla mnie tak dobra i cudna,
jak zapach konwalii w krysztalowej fioleczce...
Aldona Kolacz, Deventer 26-05-2013
sobota, 23 maja 2020
Wspomnienia z dawnych lat...
To jest moja czteroletnia Sylwusia ubrana w białą sukieneczkę w czerwone grochy, którą uszyła jej nasza Mama. Jest w naszym ogródku, ma we włosach kwiatka, ta moja kochana śliczna wariatka. Zdjęcie cykał oczywiście Tato, bo to był jego pępek świata, zresztą nas wszystkich też. Z ogródkiem związana jest fajna anegdota. Sylwia z przyczyn naturalnych była wychowywana wśród samych dorosłych. My z sostrą i bratem mieliśmy swój młodzieżowy slang, a ta mała bestyja chłonęła wszystko w mig. I kiedyś pięknego letniego dnia (Sylwia miała chyba z dwa latka) rodzice postanowili wykorzystać ten dzień na działce, którą obydwoje bardzo kochali. Nasza mała miss siedziała sobie w kuchni na amerykance, miała zawiniętą noge na nodze, i bawiła się jakąś laleczką. W pewnym momencie tato mówi do niej: chodz Sylwusiu, założę ci buciki i jedziemy na ogródek, do twojego basenika, i do altanki. A ona siedząc własnie w tej pozycji, którą wyżej opisałam, nadal bawiąc się lalką odpowiedziała tacie: idzcie sobie sami na ten ogródek, ja OLEWAM tą wasza aldantkę! Nie potrafiła jeszcze dobrze wymawiać słowo ALTANKA ale OLEWAĆ znała perfekcyjnie! Kiedy to usłyszeliśmy popadaliśmy ze śmiechu, a Tato zaniemówił z wrażenia, bo prędzej spodziewałby sie gromu z jasnego nieba niż takiej odpowiedzi od jego ukochanej Sylwusi. Taka była z niej mała agentka, która brała niekoniecznie dobry przykład ze swojego starszego rodzeństwa :)
Ostatnio rozmawiałyśmy o tych naszych bajeczkach na płytach, o zielonej półnutce, a tu bach, dwa dni temu Sylwia dostaje prezent od męża, który nie wiadomo skąd, nie wiadomo gdzie dorwał tę jakże cenna płytę winilowa ze znanymi piosenkami zielonej pólnutki. Dodam, że szwagier jest Niemcem i mieszkają w Niemczech, więc do licha skąd mu się udało to kupić? Sylwia oczywiście z sentymentu popłakała się jak dziecko, bo to naprawdę sa jej polskie wspomnienia z tamtych czasów. Rodzice wyjechali z Polski, kiedy ona miała niecałe dziesięc lat. W Niemczech kontynuowano leczenie jej serduszka po zawale, gdy miała trzy miesiące. O tym juz kiedyś pisałam, ale jak ktoś jest ciekawy wstawie go jeszcze raz, bo z tym wydarzeniem zmieniło się całe życie naszej rodziny.
Przyjemnego dnia :)🙏💞🙏💞🙏💞🙏
poniedziałek, 18 maja 2020
100 lat, 100 lat! Kochany Papieżu...
18 Maja 1920 roku przyszedł na świat Karol Woytyła, nasz ukochany Ojciec Święty Jan Paweł II. Mój drugi autorytet po Panu Jezusie. Biały Apostoł tych czasów. Jego nauki są tak bardzo proste a jednocześnie bardzo mądre. Wystarczy prześledzić Jego życie, by wiedzieć dlaczego...
Przesyłam modlitwę do nieba w tym szczególnym dniu.
🙏💞🙏💞🙏💞🙏💞🙏
niedziela, 10 maja 2020
Dzien Matki
Moja Mama kochała konwalie. Z nich miała zrobiony Wianek do ślubu, do którego był przyczepiony piękny welon, miała w bieliźniarce powkładane mydełka konwaliowe pod poscielą i recznikami, używała też takich delikatnych perfum o zapachu konwaliowym. Gdy umarła, przez długi czas "ukazywała" mi się w różnych sytuacjach pod postacią tego zapachu. Obojętnie czy to było lato, wiosna, czy zima, gdy czułam się zle, smutna, bezradna i prosiłam o Jej opiekę, nagle czułam ten zapach obok siebie. Najpierw myslałam, że zwariowałam, że to moja wyobraznia płata mi figla, do czasu gdy kiedyś podzieliłam się tą informacja mojej najlepszej przyjaciółce Angelice. Ona uśmiechnęła się tylko i powiedziała mi, że wierzy w to na 100 procent, bo ma to samo ze swoim tatą, który za życia był piekarzem. I ona za każdym razem czuje zapach pieczonego chleba wokół siebie zawsze, gdy prosi go o wsparcie. Pozniej gdy szukałam w necie informacji na ten temat to okazało sie, że duzo ludzi ma to samo. Wiem, że istnieje "coś" między niebem i ziemią, dlatego dzisiaj w Dniu Marki przesyłam Jej do nieba bukiecik ukochanych kwiatków. 💞💞💞💞💞
czwartek, 7 maja 2020
Bajka o czterech przyjaciołach
Bajka o czterech Przyjaciołach
Razu pewnego osioł, kogut i pies z kotem
na spacer po polach wybrali się na piechotę.
Idąc tak prowadzili między sobą rozmowy zawiłe,
aż najmniejszy z nich kogut podupadł na sile.
Chociaż zawsze jurny w tym swoim kurniku
teraz nawet nie miał sily wypiać kukuryku!
W szczerym polu stanęli kogut, osiol i pies z kotem,
by porozmyślać nad zaistniałym kłopotem.
Osioł, który najdłużej żył na tym Bożym świecie
zaproponował podwózkę ptakowi na swym grzbiecie!
Kogut wiele się nie namyślając wskoczył na osła
i tak czwórka przyjaciół dalej na spacer sobie poszła.
Idąc tak prowadzili między sobą rozmowy zawiłe,
aż mniejszy z nich kocurek podupadł na sile.
Zawsze sprytny podczas polowań na myszy
teraz ledwo nogami powłóczy i ciężko dyszy!
W szczerym polu stanęli kogut na ośle i pies z kotem,
by porozmyślać poważnie nad zaistniałym kłopotem.
Osioł, który najdłużej żył na tym Bożym świecie
zaproponował podwózkę kotu na swym grzbiecie!
A że miejsca wolnego na ośle nie było zbyt wiele
Na kota wskoczył kogut, i na spacer ruszyli przyjaciele!
Idąc tak prowadzili między sobą rozmowy zawiłe,
aż średniej wielkości z nich pies podupadł na sile.
Zawsze chętny do zabawy na swych czterech łapach
teraz z jezorem na wierzchu ledwo na nich człapał!
W szczerym polu stanęli kogut, osioł i pies z kotem,
by porozmyślać nad zaistniałym ponownie kłopotem.
Osioł, który najdłużej żył na tym Bożym świecie
zaproponował podwózkę psu na swym grzbiecie!
Szczęśliwy pies skoczył ostatnimi siły na osła,
i oto na grzbiecie osiołka piramida wyrosła!
Kogut siedział na kocie, kot ułożył sie na psim ciele,
i w takim ukladzie w świat ruszyli czterej przyjaciele!
Aldona Kołacz Deventer, 6.05.2020
Subskrybuj:
Posty (Atom)