niedziela, 27 kwietnia 2014
Santo Subito - Witaj Ojcze Swiety!
Dziekue Panu Bogu za ten cudowny Pontyfikat Jana Pawla II i za dzisiejsza kanonizacje. Jestem wdzieczna za to, ze przyszlo mi zyc w czasach, kiedy na ziemie zszedl prawdziwy Apostol Jezusa Chrystusa, jego czcigodny nastepca. Dzisiaj jestem po raz kolejny dumna z tego, ze urodzilam sie Polka.
Samotny Pasterz
Przez zycie, po bardzo wyboistej drodze
szedl samotny Pasterz w dlugiej, bialej todze
Szukal po swiecie swych zblakanych owiec,
by od pokus i grzechow smiertelnych ich odwiedz.
Nie szukal poklasku, slawy czy pieniedzy,
Sercem byl przy glodnych i zyjacych w nedzy.
Chorego przytulil, bosemu buty oddal swoje
bogactwo zamienil na przytulkow podwoje.
W biedzie narodzony, w biedzie wychowany
Wiedzial jak bolesne sa Chrystusa rany.
Matke Zbawiciela wyniosl przed oltarze,
Pas swojego ocalenia ofiarujac Jej w darze.
A gdy w cierpieniu konczyl sie zywota znoj
Swiat uslyszal slowa:
Totus Tuus Maryjo, caly jestem Twoj.
Deventer, 27-04-2014 r. Aldona Kolacz
niedziela, 13 kwietnia 2014
Niedziela Palmowa A.D. 2014
"Wielkanocny pacierz"
..."Nie umiem być srebrnym aniołem –
ni gorejącym krzakiem –
tyle Zmartwychwstań już przeszło –
a serce mam byle jakie…
Tyle procesji z dzwonami –
tyle już Alleluja –
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.
Wiatr gra mi na kościach mych psalmy
jak na koślawej fujarce -
żeby choć papież spojrzał
na mnie - przez białe swe palce.
Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski –
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej…
I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy –
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.
Pyszczek położy na ręku
sumienia wywróci podszewkę –
serca mojego ocali
czerwoną chorągiewkę...
ksiądz Jan Twardowski
piątek, 11 kwietnia 2014
Z cyklu: blondynka przy pralce!
Ja to niekiedy zachowuje sie jak typowa blondynka w bialych kozaczkach! 5 lat temu kupilam sobie pralke nanowszej generacji. I tak przez 5 lat pralam sobie te pranie, a jak juz sie wysuszylo to narzekalam na prasowanie i takie tam. Dzisiaj robiac porzadki, czyscilam wilgotna szmatka cala pralke, a ze stara doopa juz jestem, wiec sobie zalozylam okulary aby lepiej widziec kurz i brud. I tak przecierajac szmatka wszystkie guziczki pralki, nagle wlaczylo mi sie na display'u swiatelko z zelazkiem. Przelecialam wzrokiem wszystkie funkce opisane na pralce i nagle doznalam szoku: pralka ma funkce prania tak, aby pozniej prania juz nie prasowac! No zesz kurza twoja twarz rychlo wczas sie o tym dowiedzialam! Ale juz siedzi pranko w pralce i zbadamy czy to nie jest jakas sciema, bo i tak mam prasowania na dwa dni, a jeszcze musze poprac posciel i reczniki, oraz wypucowac do konca chalupke przed swietami. Heh, i czy to nie jest prawda, ze czlowiek cale zycie sie czegos uczy? Oczywiscie ze tak.
Est rerum omnium magister usus - Nauczycielem wszystkiego jest doświadczenie!
czwartek, 3 kwietnia 2014
Jasnowidzenie
Ludzie!! Słuchajcie (sic!) swoich dzieci, bo mogą mieć czasami (sic!) rację, tak jak to zdarzyło się wczoraj wieczorem u nas. A rzecz miała się tak: ostatnio bolało mnie ucho, więc wacikiem na patyczku chciałam przemyć je od środka nalewką bursztynową. I kiedy sobie tak wieczorem przemywałam to bolące ucho mój Junior nie wytrzymał i zaczął mi dogadywać, że co robię, że jest to niebezpieczne, że zamiast dłubać w tym bolącym uchu, powinnam jak najszybciej udać się do lekarza i takie tam. Ja oczywiście jako była absolwentka Akademii Medycznej, którą szybciej skończyłam niż zaczęłam (dwa dni dokładnie) obruszyłam się niemiłosiernie twierdząc, że wiem co robię, i nikt nie musi mi zwaracać uwagi. Moja latorośl uparta jak osioł (ciekawe po kim to ma?) nie dając za wygraną, strzelił mi pogadankę na temat tego do czego jest potrzebna woskowina, i dlaczego nie można dłubać w uchu tymi pałeczkami. Oczywiście nie chcąc się kłócić przyznałam mu połowiczną rację ( w duchu myśląc - Ty se mów a ja se zdrów) i dalej grzebałam w tym uchu, po czym go zakorkowałam wacikiem nasączonym olejem kamforowym, po czym udałam się do sypialni w celu zaśnięcia i zapomnieniu, że mnie boli to cholerne ucho. Reksiu rozespany udał się za mną, po czym wtulił się w moją szyję, i tak słodko przytuleni mordka w mordkę zasneliśmy snem sprawiedliwego. Rano obudziwszy się poczułam, że bólu już nie czuję, i że moje zabiegi pielęgnacyjno-lecznicze odniosły zamierzone efekty. Szykując się do pracy pomyślałam sobie, że jeszcze nie zaszkodzi przed wyjściem przemyć ucho nalewką bursztynową, a wieczorem jak wrócę do domu znowu włożę wacik z olejkiem kamforowym. Jak pomyślałam tak też zrobiłam, z tym, że jak włożyłam do ucha patyczek z wacikiem nasączonym nalewką, to już wyciągnęłam sam patyczek, a wacik został w środku...
Nie będę pisać co sobie o SOBIE pomyślałam, co pomyślałam sobie o moim Juniorze, i co sobie pomyślałam o tych pałeczkach z wacikami. Nie będę też pisać, że chciałam sobie pensetką do brwi wyciągnąć ten wacik, i że zamiast go wyciągnąć popychałam go dalej w głąb ucha. Kiedy operacja wyciągania wacika wymknęła mi się z rąk, w panice poleciałam lotem ptaka do mojej przychodni, gdzie pan doktor najpierw próbował strzykawką z wodą zmusić wacik do wyplynięcia, a gdy ta próba się nie powiodła, razem z panią asystentką długą pensetką wyciągnęli mi to dziadostwo z ucha. No żesz job twoja mać, czy te dzisiejsze dzieci to jakieś jasnowidze??
Subskrybuj:
Posty (Atom)