niedziela, 3 kwietnia 2011

Sen proroczy czyli...Lawendowe Pola


Miałam sen. Gościłam u jakiejś rodziny w maleńkiej miejscowości usytuowanej gdzieś na południu Francji tudzież w dalekiej Toskanii, bo w śnie widziałam drogi obramowane cyprysami i spacerowałam po polach pokrytych calkowicie fioletem. A może było to magiczne miejsce całkowicie wymyślone przez moją fantazję ?...nieważne. Ważne były okoliczności, które tam mnie sprowadziły. A wracając do opisu snu, to słońce dopiero co wschodziło na cudne, bezchmurne niebo, poranna mgła unosiła zapach lawendy mieszając ją z rozmarynem, miętą, oregano i tymiankiem. Intensywny zapach ziół sprawił, że czułam się odprężona, moje zmysły były wyciszone i chciało mi się...płakać! Byłam w tym śnie kimś, kto szukał ukojenia dla swojej duszy, spokoju dla uszu i wyrafinowanych wrażen dla oczu. Moja podświadomość pracowała chyba na najwyższych obrotach, bo to było niesamowite przeżycie, zwłaszcza, że od dawna marzy mi się podróż do Włoch - ze szczególnym naciskiem na Toskanię, i do Francji - w okolice Prowansji, i to dokladnie w porze roku, gdy tamtejsze pola pokrywają się moją ulubioną barwą- czyli fioletem. Chciałabym zaliczyć tak zwany Lawendowy Szlak, gdzie podróż rozpoczyna się od odwiedzin w Muzeum Lawendy w miejscowości COUSTELLET. Póżniej przejazd do maleńkiego LAGARDE D'APT, w którym mieszka 33 mieszkańców, znajduje się jeden kościół, oberża i dwie destylarnie lawendy - samo serce lawendowego regionu! Następnie przejazd przez ST CHRISTOL do malowniczego SAULT, miasta otoczonego polami lawendy, uznawanego za jej stolicę. Chciałabym pospacerować po miasteczku, pochodzić i poodpoczywać w ogrodzie lawendy, dokonać zakupów miejscowych specjałów: nugatu, macarons i oczywiście miodu lawendowego. Czuję, że z tej wyprawy powstałaby fajna historia, którą nazwałabym "Lawendowe Pola". Właśnie w moim proroczym śnie napisałam książkę pod tym samym tytulem! Przyśnił mi się zaraz po obejrzeniu mojego ukochanego filmu, którego nazwa po polsku brzmi" Pod słońcem Toskanii". Czyżbym tak bardzo zasugerowała się życiem mojej ulubionej bohaterki z tego filmu? Ona również szukała swojego miejsca na ziemi, gdzie mogłaby pisać i w końcu je znalazła. Ja - wciąż jeszcze go poszukuję. I nie ważne gdzie w tym śnie tak naprawdę byłam - W Toskanii czy w Prowansji - ważne było przesłanie tego snu: gdy jedne drzwi za Tobą się zamykają, inne ktoś Ci na oścież otwiera...najwyższy czas, by przez nie przejść!

Motto na dzisiejszy dzień:

"Kiedyś będę szczęśliwa. Tak zajebiście szczęśliwa, że zacznę widzieć na różowo, mówić poezją, pierdzieć tęczą, a wokół mnie, niczym aura, fruwać będą pieprzone ptaszki, serduszka i kwiatuszki, o!"
Giltley Rage

Brak komentarzy: