
...to się okaże do kogo, bo zamierzam zmarnować jedyną noc podczas której mogłabym się wyspać do syta (gdyż nazajutrz mam przysłowiową labę) na oglądanie tej ważnej dla każdego kinomaniaka parady próżności i przepychu, czyli rozdaniu złotych statuetek z podobizną niejakiego Oscara przez niejaką Academy Awards. No niby mogłabym się powstrzymać i jutro w necie pooglądać te wszystkie kreacje, ale na żywo, na czerwonym dywanie robi to jakieś większe wrażenie. I chociaż wiem, że gdzieś w połowie drogi film mi się może urwać (w sumie mogliby se darować te wszystkie techniczne Oscarki) ale najważniejsze chyba zdażę obejrzeć. Za chwilkę sobie jeszcze ździebełko poprzytulam oczy do podusi, a póżniej to tylko będzie czekanie na usłyszenie tego cudnego zdania: and the Oscar goes toooooooo... See Ya Later, Alligator!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz