wtorek, 5 kwietnia 2005

"Czlowieka trzeba mierzyc miara serca." - Jan Pawel Wielki

Od rana w Piatek sledzilam media po uslyszeniu komunikatu z Czwartu, ze Ojcu Swietemu pogorszyl sie stan zdrowia. Zaniepokoilo mnie to i praktycznie nie odchodze od telewizora. Wieczorem sprzeczne komunikaty wloskich mediow doprowadzaja mnie do furii; czuje obrzydzenie do nich za to, ze co poniektorzy mowia juz o Ojcu Swietym w czasie przeszlym, nawet zdarza sie to i polskim komentatorom. Swoich uczuc nie bede opisywac, bo nie ma takich slow, a jesli by sie znalazly sa zbyt male. Sledze rowniez to, co mowia na holenderskich kanalach. Okazuje sie, ze co poniektorym prywatnym stacjom trzymaja sie zarty. Puszczaja jakies 'odgrzebane'w archiwach karykaturalne skecze, obrazajace papieza. Totalny brak kultury nawet w obliczu czyjejs smierci. Czuje sie zniesmaczniona, mam chec rozwalic tv. Powstrzymuje mnie jedynie od tego chec sledzenia oficjalnych komunikatow z Vatykanu. Tak mija moja noc. Sobota jest czekaniem na cud. To, ze Ojciec Swiety przezyl dodaje mi otuchy i budzi nadzieje, ze papiez (znajac Go z niezwyklego poczucia humoru) wstanie i wyjdzie do okna mowiac: "Ale zrobilem Wam Prima Aprilis! " Wtedy tlumy na placu Piotrowym rozszalalyby sie z radosci, media rozjechalyby sie z nosami opuszczonymi na kwinte. Zaczynam jednak sie niepokoic, ze taka chwila nie nastepuje, a z Vatykanu nadchodza coraz bardziej niepokojace, wrecz dramatyczne komunikaty. Ogladam jakis film, i chyba ze zmeczenia zamykaja mi sie oczy. Snie o papiezu. Spotykam Go na placu jako mlodego, pogodnego mezczyzne, w kwiecie swojego pontyfikatu. On wola mnie po imieniu. Podchodze do niego calujac pierscien rybaka. On glaszcze mnie po glowie mowiac te slowa: "Nie zostawilem zadnego pisanego testamentu - ale ty bedziesz wiedziala co masz czynic. Pamietaj- powiedz im to, czego cie nauczylem". W tym momecie budze sie widzac na ekranie ksiedza biskupa, ktory obwieszcza, ze papiez nie zyje. Te slowa do mnie nie docieraja jeszcze, bo probuje dokladnie zapamietac moj sen? Wstrzas nastepuje po dluzszej chwili, kiedy zdaje sobie sprawe, ze wlasnie zmienia sie historia ludzkosci. Ze znowu ktos bardzo drogi mnie opuscil, ale czy na pewno? Gdyby tak bylo, nie byloby tego przeslania w moim snie. Papiez jest z nami, ale w innym wymiarze. Jego nauki pozostaly zas tutaj. To od nas samych zalezy, czy bedziemy Go chcieli zatrzymac na dluzej.

[ ' ] [ ' ] [ ' ] R.I.P.

Brak komentarzy: