Dwoje ludzienkow
czesto mi w duszy dzwoni piesn
wylkana w zalobie
o tych dwojgu ludzienkach
co kochali sie w sobie
lecz w ogrodzie szept pierwszy
milosnego wyzania
stal sie dla nich przymusem
do naglego rozstania
nie widzieli sie dlugo
z czyjejs woli i winy
a czas ciagle uplywal
bezpowrotny jedyny
a gdy zeszli sie
dlonie wyciagajac po kwiecie
zachorzeli sie bardzo
jak nikt dotad na swiecie
pod jaworem- dwa lozka
pod jaworem- dwa cienie
pod jaworem ostatnie
beznadziejne spojrzenie
i pomarli oboje bez
pieszczoty bez grzechu
bez lzy szczescia
bez jednego usmiechu
ust ich czerwien zagasla
w zimnym smierci fiolecie
i pobledli tak bardzo
jak nikt dotad na swiecie
chcieli sie jeszcze kochac
poza wlasna mogila
ale milosc umarla
juz milosci nie bylo
i poklekli spoznieni
na niedoli swej proga
by sie modlic o wszystko
lecz nie bylo juz Boga
wiec sil resztka dotrwali
az do wiosny do lata
by wrocic na ziemie
lecz nie bylo juz swiata
B. Lesmian
*
Nie mozemy wiecznie ogladac sie na ludzi ktorzy istnieli kiedys w naszym zyciu. Nawet jesli on Cie zranil, zdradzil, musisz o nim zapomniec...
Deborah Smith /"Sobie przeznaczeni"
...bo On juz to zrobil- chcialoby sie dopowiedziec.
Zegnam, i tym razem na dluzej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz