Należę do osób łagodnych, nie kłótliwych, spokojnych...dopóki mi ktoś nie nadepnie na odcisk. Wtedy mi sie włącza jakaś przerzutka, która upodabnia mnie do krwiożerczej Harpii. Takie zdarzenie miało wczoraj. Dostałam powiadomienie z UPS (warto zapamietać, aby wiecej nie korzystać z ich usług!!) że moja oczekiwana przesyłka z Polski dotrze do mnie w godzinach 10.20 do 15.00. Zazwyczaj jak napiszą (częściej korzystałam z ich usług) tak też sie zawsze sprawdzało. Przyjeżdzali zawsze w określonych godzinach, aż do minionego tygodnia. W tamtym tygodniu nie dojechali jak sie umawiali. Zima zaatakowała, więc dałam im jeden dzień ekstra na dostarczenie przesyłki, co też się tak stało. Przesyłkę dostarczono mi w ubiegły czwartek zamiast w środę. Zadzwoniłam wówczas do nich, czy dałoby radę zmienić adres dostawy. Po 10 minutach czekania i wysłuchiwania głosu, który co minutę informował, że mogę różne sprawy załatwić internetowo, doczekałam się wreszcie połączenia z konsultantem. Pani się przedstawiła, pytając grzecznie w czym może pomóc. Powiedziałam jej o co chodzi, a ona kazała mi podać numer przesyłki, co też grzecznie zrobiłam. Czekałam też grzecznie na to, co mi odpowie. Po chwili pani jeszcze raz poprosiła abym podała numer przesyłki. Powoli, dokładnie mówię cyferka po cyferce, pytając ją czy ma wszystko zapisane. Odpowiedziała "Tak" w czym mogę pomóc? Myśle sobie: pogieło ją czy jak? W końcu pytam jeszcze raz: czy mogę zmienić adres dostawy przesyłki, którą właśnie podałam? Pani odpowiada: "tak" w czym moge pomóc? Krew mi sie lekko zagotowała, bo czuje, że babsko leci sobie ze mna w kulki. W końcu wyłączyłam się, bo stwierdziłam, że szkoda kasy na idiotów, poczekam w sklepie na te przesyłkę. I tak musze tam być. I dobra, tak jak pisałam, następnego dnia przesyłka doszła. W tym tygodniu znowu miała dojść kolejna przesyłka. Jak zwykle w powiadomieniu na maila było napisane, że miałam otrzymać ją wczoraj w takich a takich godzinach. Aż do wyjścia ze sklepu paczki mi nie doręczono, chociaż widziałam przejeżdzajacego busa tej firmy. Nawet mnie to zdziwiło, że się nie zatrzymał, tylko pojechał dalej. Przed wyjsciem ze sklepu sprawdziłam, gdzie jest przesyłka, i jakież było moje zdumienie, gdy na potwierdzeniu ukazał sie komunikat, że próbowano mi przesyłke dostarczyć, ale nie było mnie pod wskazanym adresem. Lekka konsternacja, że znowu ktoś tu sobie leci ze mna w kulki. Widziałam busa, widziałam jakiegoś młodego szczyla kierowcę (inny kierowca, który mi dostarcza zazwyczaj jest o wiele starszy) i nikt mi nie wmówi, że mnie nie było jak byłam! Podkurzona dzwonię do firmy, by wygarnąć im brakoróbstwo. Znowu przechodzę przez pertydylion pytań automatycznej sekretarki, wciskania miliona cyferek, by w końco po 10 minutach połączyć się z asystentem. Tym razem bardzo miły pan przedstawia mi się i pyta czym może służyć. Ja również miło i grzecznie się przedsawiłam, i tłumaczę w czym ma sie rzecz. Pan zamilkł. Myślę, pewnie duma co z tym faktem zrobić, ale po chwili pan pyta grzecznie: w czym pomóc? Moja irytacja skoczyła o dwa piętra wyżej, ale uspokajam swoje nerwy, i jeszcze raz tłumaczę w czym rzecz. Pan znowu milczy. Nie wytrzymuję i pytam: jest pan tam? Czy w końcu dowiem się od kogoś normalnego, co mam z tym problemem zrobić? Bo jak do tej pory zachwujecie się jak nie jak ludzie tylko pieprzone roboty! Na to pan szybko odpowiada: jestem człowiekiem, w czym pomóc? I tu, w tym momencie, włączyła się ta moja przerzutka, przelewająca czarę goryczy. Nie będę pisać, jakie epitety poleciały do "tego czegoś" i czy w ogóle mnie zrozumiał, ale ulżyło mi, i z wielkim zadowoleniem wyłączyłam sie. W tej euforii weszłam na ich stronę złożyć zażalenie na ich pracowników, którzy zachowują sie jak naćpani lub po alkoholu, i absolutnie nie pomagąja konsumentowi tylko wywołują niepohamowany stres i złość. Po dogłębniejszej analizie strony dowiedziałam sie, że UPS współpracuje z najnowszymi technologiami. A koleżanka Ania, której się poskarżyłam na te firmę powiedziała mi dzisiaj, że ta najnowocześniejsza technologia to "Sztuczna Inteligencja". Opieprz dostał Sztuczny Robot, ale mam nadzieje, że po tym co mu powiedziałam w złości pewnie sam złoży wymówienie z pracy. Ja pierdziu...czas sie ewakuować z tej ziemi, nie ma co!
Do upierdliwych automatycznych sekretarek zdążyłam się przyzwyczaić, ale do zakłamanego sztucznego Robota, udajacego człowieka nikt mnie nie przekona!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz