czwartek, 20 grudnia 2018
Świeta coraz bliżej...święta coraz bliżej...
Świąteczna opowieść
Jak to się mówi nieszczęścia chodzą parami, i to jest prawda oczywista, a przekonałam się o tym wczoraj. Otworzyłam jak codzień sklep i szopka (przedświąteczna) zaczęła się w momencie gdy chciałam pozapalać swiatła. Część sklepu została oświetlona, a druga część, ta najważniejsza, gdzie jest komputer, kasa, waga itp, akurat nie odpaliła, bo popsuł mi się ten duperelnik-pstryczek. Z prądem nie ma żartów, więc postanowiłam się już nie bawić w elektryka, tylko obdzwonić tych fachowych. O tej porze dnia to albo się jeszcze śpi, albo jest w pracy, więc na 10-u odezwało się kilku, którzy albo mogli przyjechać na drugi dzień (czyli dzisiaj) albo po pracy, czyli wczoraj wieczorem. W sumie to mogłabym obsługiwać klientów z kalkulatorkiem (nie takie akcje świąteczne przeżywałyśmy z mamą w jej sklepie :) ) ale gdy jest akurat gorączka przedświąteczna to nie za bardzo mi się tak chciało. Gdy wszedł do sklepu pierwszy męski klient, z głupia franta zapytałam czy nie jest może elektrykiem. Pan był bardzo miły i odpowiedział że elektrykiem nie jest, ale na elektryce sie zna, i abym mu pokazała w czym jest problem. Pokazałam i po 10 minutach prąd hulał już po całym sklepie. Pan klient powiedział mi, że trzeba kupić nowy duperelnik, bo ten jest stary, i już nie styka kabelków.
Podziękowałam serdecznie zadowolona, że moge już bez problemu używać kasy i reszty. Moje szczęście nie trwało długo, bo po południu po obsłużeniu klientki wcisnęłam pierwszy raz w ciągu 10 lat jakiś przycisk, który mi totalnie zablokował kasę. Zadzwoniłam po Juniora, aby mi przyszedł na odsiecz, ale i jego tęgi umysł nie poradził sobie z tym fantem. W końcu przypomniałam sobie miłego starszego jegomościa, u którego kupowałam lata świetlne temu kasę, i którą on mi programował. Zadzwoniliśmy, i przez półtora godziny Pan nawigował Juniora, co ma wciskać, aby kasę przywrócić do życia. Zastanawiał się jakim cudem mogłam tak wykombinować, żeby zablokować kasę na amen. Koniec konców, po licznych próbach kasa została zdeblokowana, a uwięzione w niej pieniążki mogły w końcu wyjść na wolność. :)
Dodam tylko, że dzisiaj rano zdarzyła się analogiczna sytuacja z prądem, bo duperelnik zupełnie odmówił posłuszeństwa. Na szczęście przypomniałam sobie, że szwagier mojej znajomej jest elektrykiem, i przyjechał mi to naprawić. Na szczęscie nie zablokowałam już dzisiaj niczego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz