środa, 14 grudnia 2016
Stan Wojenny... część pierwsza.
13.Grudzien 1981 rok. Zima w pełni. Godzina...gdzieś koło piątej rano...do naszych drzwi ktoś się intensywnie dobija. Tato, który akurat wstał, by napalić w piecach zanim wstaniemy z łóżek, otwiera drzwi, i z kimś rozmawia. Mama biegnie również do drzwi, i widzi dwóch wojskowych, którzy rozkazują Ojcu, by się natychmiast ubrał i udał sie z nimi. Wystraszona Mama pyta dokąd zabierają męża, ale panowie żołnierzykowie nic nie mogą powiedzieć. Nakazują tacie zabrać pagony z munduru, chociaż ten przestal być dawno oficerem...z mojego powodu zresztą. My z rodzeństwem wysciubiamy głowy z naszego pokoju, bo słyszymy płacz mamy, i słowa pocieszającego Ją Taty. Zamykaja się za nim drzwi, i od tej pory nikt nic nie wie. W telewizji zamiast kultowego Teleranka pojawia sie ówczesny przedstawiciel państwa polskiego - generał Jaruzelski, i obwieszcza światu, że wprowadzono stan wojenny...wszyscy jesteśmy w szoku...wojna wybuchła...
Tata przepadł bez wieści...
c.d.n.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz