czwartek, 14 stycznia 2016

Geronimo's Cadillac or High way to Hell !


Lady and Gentelmens!
Ma 6 metrow i pamięta czasy Elvisa. Ba! Za czasów Elvisa było ich tego typu tylko cztery, i jeden z nich właśnie dożył momentu, by "straszyć" holenderskich automobilistów. Aczkolwiek ja sama najadłam się strachu, gdy wczoraj okazjonalnie miałam szansę przejechania sie tym cudakiem. To nie jest pojazd na te wąskie dróżki holenderskie - jazda żywcem przypomina grę Super Mario w Cadillaku, który zbija grzybki, w moim wypadku - drogowe słupki, albo lusterka innych wymijających mnie pojazdów! W bagażniku Cadillaca mieści sie pojemnik na gaz, ktory wielkoscią przypomina torpedę morską, a myśl ze masz cos takiego za sobą sprawia, że jadąc musowo nucisz sobie hicior AC/DC - High way to Hell, lub Steppenwolfa - Born to be wild! Jazda Cadillakiem to czad - zastanawiam się tylko, czy mijający mnie kierowcy nie mieli wrażenia, że autem kieruje jakis duch, bo mnie w tych poduchowatych siedzeniach nie bylo nawet widać. Ewentualnie ktoś mógł widzieć same uniesione brwi nad kierownicą haha! Właściciel autka złożył mi ofertę nie do odrzucenia, aby na początku lutego pojechać sobie do Norwegii pod sam biegun, i obejrzeć z bliska Aurorę Borelias alias Zorza Polarna. Ponoć drogi w Norwegii bardziej pasują do pojazdu niż holenderskie autostrady, więc rozważam propozycję całkiem serio. Przeraża mnie tylko widmo spania w śpiworze na jakichś stacjach blisko fiordów, przy temperaturze minus pietnaście czy dwadziescia stopni. Ale ja lubie zimę, i to wyzwanie jakoś mnie korci. Czy dojdzie do skutku, to Was o tym poinformuje!
Pozdrawiam niczym Marilyn Monroe!

Brak komentarzy: