niedziela, 13 grudnia 2015
Trzecia Niedziela Adwentu AD 2015
Jest już prawie szósta rano, więc należałoby się położyć spać, ponieważ największa fucha (czytaj: rozplątywanie, sprawdzanie, wykręcanie światełek i i umieszczenie ich na drzewku) już jest odwalona, więc jutro, a własciwie dzisiaj obłożenie ją świecidełkami to mały pikuś! W zasadzie już jest przepiękna, bo nowe ledowe światełka są, że tak powiem po chamsku zajebiszczaste! W ubiegłym roku je kupiłam, ale w drugi dzień świąt zaczełam je przeklinać, ponieważ włączyła mi się jakaś opcja mrugająca, co też po krótkim czasie zaczęło mi wadzić. Po paru dniach kurfowałam na nie niczym szewc, bo nie pomogło wyciąganie wtyczki i wsadzanie z powrotem do kontaktu. Dopiero przy rozbieraniu choinki okazało się, że owe światełka zawierają na sznurku takie malutkie, zielone pudełeczko, gdzie można ustawiać dowolną ilość mrugań, kolorów i tym podobnych cudów-niewidów. A żem brunetka z koloru włosów, a blondynka z charakteru, to se mogłam do us.... to znaczy do końca świata wyciągać te wtyczkę z kontaktu! Ale już jest wszystko obczajone, wiem na których gałązkach leżą owe magiczne pudełeczka, więc w razie awarii się zainterweniuje jak wojsko 13 Grudnia w 1981 roku, kiedy rano jak się obudziłam, nie było ani Teleranka, ani mojego Taty, którego zwinęło o piatej rano wojsko. Się pamięta te czasy, i chyba nawet sie za nimi tęskni, bo mimo, że było trochę szaro,mrocznie, ponuro, i mroźnie to jednak ludzie mieli bardziej gorące serca, otwarte umysły, więcej życiowych perspektyw niż dzisiaj. No i oczywiście było wtedy więcej lamety na choinkach...
Miłego dnia i kolejnego przeżycia trzeciej Niedzieli adwentowej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz