poniedziałek, 5 stycznia 2015
Świąteczny Ból zęba...
Hurrraa!!
Akcja "Bolacy zab Jowiego" zakonczyla sie pelnym sukcesem...dentysty, ktory, go dzisiaj usunal, po dwoch tygodniach zmagania sie z bolem, konsultacjach u dentysty dyzurnego, ktory chyba w akcie desperacji tuz przed Nowym Rokiem podjal sie leczenia kanalowego, zdzierajac tym samym kase w kwocie 200 euro, i to gotowka w okienku asystentki. Nowa forma i moda. Za usluge u dentysty placisz od reki, dopiero pozniej wysylasz fakture do ubezpieczalni, czekajac az laskawie ci zwroca koszta. Ale przejdzmy do rzeczy.
Dzien przed Wigilia Juniora rozbolal zab, dodam, ze to zab trzonowy - ten ostatni - na dole szczeki. Po zazyciu Apapu Extra, jakos udalo nam sie ogarnac ten bol, bo na wizyte do jakiegokolwiek dentysty nie moglismy liczyc. Szpital przyjmowal tylko nagle wypadki zagrazajace zyciu, reszta mogla narobic w gacie z bolu, trzeba bylo zrobic termin u dyzurujacego denysty, ale dopiero po swietach. Nas, a wlasciwie Juniora szczesliwie dyzurny wpisal na Poniedzialek przed Nowym Rokiem. I tak sie cieszylismy, bo zajasnialo swiatelko w tunelu,. ze przynajmniej w Nowy Rok Junior bedzie mogl jakos normalnie funkcjonowac, cos zjesc, wypic, a nie ciagle spac. Bol zaostrzal sie, wiec do tego Poniedzialku poszly dwie paczki Apapau Extra, paczka Paracetamolu i paczka Ibuprofenu. Kiedy przyszedl czas na wizyte jakos udalo mi sie dobudzic ciagle otumanionego tabletkami Juniora, i zawiezc go do gabinetu, gdzie jak juz wspomnialam ambitny pan stomatolog najpierw zrobil rentgena szczeny, nastepnie skonsultowal to ze swoimi kolegami, nastepnie zabral sie za leczenie kanalowe (cytuje to wszystko co jest napisane na fakturze) a wszystko to w ciagu 20 minut. Wspomne rowniez, ze po zastrzyku Juniorowi zrobilo sie troszke slabo, wiec chwilke musial odpoczywac jeszcze w fotelu. Po tej calej wizycie u dyzurnego stomatologa, pani recepcjonistka - asystentka wreczyla mi szczegolowo ujeta fakture, ktora musialam uiscic kontant. Nie bylo opcji pinowania, ale na szczescie przed wizyta u nich, na stronie jak wol wystawiona byla wiadomosc, ze trzeba placic gotowka, wiec w takowa zdazylismy sie uzbroic. Dobra, pal licho kase, liczyla sie juz tylko radosc, ze zab zostal potraktowany kanalowo, nerwy zostaly wyrwane, wiec juz nic nie ma prawa bolec. Jakimze wielkim zaskoczeniem byl fakt, ze gdy przestala dzialac narkoza, Juniora znowu zaczelo pobolewac. Najpierw zab, pozniej glowa, pozniej ucho, a pozniej wszystko na przemian. I zaczelo sie znowu: Apap extra, ibuprofen, paracetamol i rowniez na przemian.W miedzyczasie parzylam Juniorowi szalwie, i kazalam mu w tym plukac jame, z ktorej caly czas lecialy brzydkie slowa, a to na dentyste, a to na mnie (bo po co mu kaze plukac jame jak to nic nie pomaga), a to na caly swiat. Stwierdzil tez, ze juz do zadnego dentysty nie pojdzie, raczej wyrwie go sobie sam.I tak minal sobie Nowy Rok, minal Piateczek, minela Sobota, Junior otumanial sie naprzemiennie srodkami przeciwbolowymi, a mnie zalewala krew, bo nijak nie moglam mu pomoc. W koncu w Niedziele rano, czara mojej goryczy sie przelala, gdy Juniorowi nie pomagaly juz zadne tabletki. Zadzwonilam do kolejnego dyzurujacego gabinetu, ktory na szczescie tym razem okazal sie moim domowym dentysta. Przedstawilam cala sytuacje, i wyblagalam u pani dentystki natychmiastowa pomoc(dzwonilam o 11.00 rano) w postaci przyjecia nas o 17 wieczor w swoim gabinecie. Godziny do przyjecia i mi, i Juniorowi dluzyly sie jak miesiac bez wyplaty, ale w koncu dotrwalismy, i dostalismy sie do gabinetu. Po kolejnym zdjeciu rentgenowskim, pani stomatolog udala sie na konsultacje, i po 15 minutach studiowania wczesniejszych dokonan pana stomatologa, ktory dokonal kanalowego leczenia w ciagu 20 minut stwierdzila, ze w zebie jest zapalenie, ktore nalezalo najpierw wyleczyc antybiotykiem, a nastepnie pozniej podjac sie leczenia kanalowego. Niestety, mleko zostalo wylane, i jedynie co w tym momencie pani mogla zrobic, to przepisac antybiotyk i bardzo silny srodek przeciwbolowy, na ktorym Junior mial przetrwac do Poniedzialku, bo udalo jej sie wygospodarowac miejsce w tym dniu na dalsze leczenie zeba. Zabiegu mial dokonac nasz dentysta Geret. Serdecznie podziekowalismy za recepte, i udalismy sie do szpitala, gdzie jest zawsze dyzurna Apteka. Junior w aucie skrecal sie z bolu, Reksio siedzial cicho w torbie na kolanach Juniora (chyba wyczuwal jego cierpienie i nie dokazywal) a ja podkurwiona na maxa koncentrowalam sie na drodze do szpitala. Gdy juz w koncu mielismy lekarstwa w reku byla godzina 19.30. W szpitalnej kawiarni junior zazyl leki, a po 10 minutach zauwazylam ulge na jego umeczonej buzi. Zafundowalismy sobie lekki posilek w postaci zupki pomidorowej, bo jakos juz mi sie nie chcialo pod wieczor gotowac. Po przybyciu do domu z ulga wylozylam sie na sofie. I wszystko byloby okej, gdyby po 2 godzinach Junior ponownie nie zaczal jeczec z bolu. Najsilniejsza tabletka Ibufen 600 (tylko wydawana na recepte przy ogromnych bolach zebow) skonczyla swoja prace. Pani Stomatolog powiedziala, ze te tabletki mozna zazywac tylko maxymalnie 3 na dzien. Kolo dwunastej w nocy Junior zazyl kolejna, i jakos dotrwal do rana. Zaczal chyba tez pracowac antybiotyk.
O 9.00 rano obudzil mnie telefon pani asystentki, ktora oswiadczyla mi, ze pan doktore Geret dopatrzyl sie czegos w zebie, ale bedzie pewny dopiero jak Junior przyjdzie na umowiona wczoraj wizyte. Musze sie tez przygotowac na to, ze cala akcja reperacji zeba bedzie kosztowac jeszcze 300 euro, i Junior musi oplate uiscic w kasie zaraz po zabiegu. Fakture musze pozniej wyslac do ubezpieczyciela, ktory w pozniejszym czasie zwraca pieniadze. Bla bla bla...to juz wiedzialam od poprzedniej wizyty u tego innego dentysty. Junior dziwnym trafem juz nie zwijal sie z bolu, nawet z lekka cos podjadal, i czekal na umowiona wizyte na godzine 11.00. W pierwszym zamierzeniu, to ja mialam zawiezc Juniora autem do gabinetu, ale stwierdzil, ze czuje sie juz dobrze, i sam pojedzie do dentysty swoim rowerem. Zaopatrzylam go tylko w zadana gotowke i wyslalam z Bozym blogoslawienstwem, zeby tym razem mu juz w koncu pomogli. Kiedy wrocil do domu po poltorej godzinie, zauwazylam w jego oczach dziwny blysk, oraz malutki pakuneczek w reku, ktory mi dumnie wreczyl. Lekko zaciskniete usta zdawaly sie mowic wszystko...
W pakuneczku lezal zakrwawiony zab, ktory byl pekniety od gory az po korzen na pol, i jak stwierdzil pan dentysta Geret, leczenie go nie mialo najmniejszego sensu. Dziwil sie tylko, ze tego pekniecia nie widzial poprzedni dentysta, i niepotrzebnie stosowal leczenie kanalowe. Zeba mial od razu wyrwac, i tym samym zaoszczedzic Juniorowi dwutygodniowej gehenny oraz 300 euro. Dzisiejsza wizyta bowiem kosztowala juz tylko 125 euro. No zesz kurwa mac, jakie to szczescie! Trzech lekarzy od zebow robilo zdjecia rentgenowskie, konsultowalo sie z kolegami, dokonywalo karkolomnych zabiegow kanalowych, by na koniec i tak zeba wyrwac. Nie wiadomo komu gratulowac tego, ze Junior dzisiaj definitywnie pozbyl sie bolu. W koncu zaserwowanie sobie nowego zeba bedzie juz tylko zalezec od zasobnosci mojego portfela, bo te koszta ubezpieczyciel juz nie zwraca...
I Wy jeszcze w Polsce narzekacie na sluzbe zdrowia?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Ból zęba jest po prostu nieznośny i dobrze wiem, jak może dokuczać. Zawsze bałam się leczenia kanałowego, a teraz takie mnie czeka. Siostra podpowiedziała mi, że bardzo dobry jest Dentysta Gdynia , gdzie jest przemiły zespół stomatologów, którzy życzliwie podchodzą do każdego pacjenta. Może sprawią aby mniej bolało.
Prześlij komentarz