sobota, 19 stycznia 2013
Znak Miłości
Kochani, czy zastanawialiście się niekiedy dokąd zmierza ten świat?
Jako niepoprawna marzycielka i humanistka z zawodu, w każdym calu kochająca ludzi,
zwierzęta, naturę staram się czujnie obserwować wszystko dookoła siebie,
ludzi mnie otaczających oraz wydarzenia, które zaistaniały lub zaistnieją w moim życiu.
Z tych wnikliwych obserwacji wyciągam konkluzje, które zaczynaja mnie przytłaczać, i
sprawiają, że zaczynam powątpiewać w istotę człowieka i jego misję do spełnienia tu na ziemi.
Zawsze wydawało mi się (i tak też nauczyli mnie rodzice)
że najistotniejszą wartością w naszym życiu jest szeroko pojmowana
miłość do świata tak zwana Agape, w którym centralną rolę odgrywa własnie człowiek.
Powinniśmy się jako istoty rozumne szanować, kochać, wspierać, być ponad podziałami,
ale tak nie jest. Im bardziej stajemy się "cywilizowani" tym bardziej się degenerujemy,
a "miłość" staje się towarem deficytowym i mało już znaczącym słowem.
Wszechobecnie zaczyna panować wyzysk, chamstwo, rozpusta, pogarda dla drugiego człowieka.
Przestają obowiązywać dotychczasowe wartosci, na których do tej pory kształtowały się pokolenia.
Bycie dobrym synem, kochającą córką, wierna żoną, oddanym pracownikiem jest niemodne, niewygodne,
wrecz nie mające racji bytu w dzisiejszym zbrukanym świecie. Ludzie okazujący empatię do drugiego
czlowieka, zwierzęcia czy roślin są opluwani, pomawiani, wręcz znienawidzeni.
Zupełnie bezpodstawnie atakuje się kogoś tylko po to, by się samemu dowartościować
lub ogrzać w blasku czyjejś sławy.
Przygarnięcie pod dach porzuconego zwierzęcia, czy opieka nad schorowaną matką przez znanego polityka
jest zaciekle krytykowana publicznie, natomiast z kobiety, która zabija swoje dziecko "robi"
sie celebrytkę i nikomu nie uwłacza publikowanie jej półnagich zdjęć na koniu w mass mediach,
pisanie o niej książki, ponieważ na tych zdjęciach i na tej ksiażce zarobi sie duże pieniądze,
natomiast na wizerunku zrozpaczonego syna po stracie matki juz nie.
To jest chore, że człowiek człowiekowi staje się przysłowiowym wilkiem,
chociaż wydaje mi się, że obrażam w tym momecie populacje tych zwierząt.
Ja nie godzę się na takie życie i nie akceptuję takich zachowań.
Całego świata nie naprawię i nie zmienię mimo szczerych chęci. Zmienić moge jedynie
siebie i swoje nastawienie do człowieka, okazując mu mimo wszystko wiele ciepła i miłości,
bo gdzieś tam w głebi serca wierzę, że dobrych ludzi jest wiecej niz tych złych,
a wspólny front moze pokonać niejedną barierę.
Jeśli Ty również nie godzisz się na takie życie i nie akceptujesz rozpraszajacego się zła,
przyjmij ode mnie cegiełkę - znak- Miłości.
Przekazując ją dalej - przyczynisz się do budowy muru, który odetnie nas od
wszelkich negatywnych energii i pozwoli na nowo uwierzyć w siłę Miłości.
I to jest jedyne co mogę zrobić.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.
Aldona Maria Kołacz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz