piątek, 21 grudnia 2012
Koniec Swiata...i doopa!
Qźwa! Piszę petycję do Strasburga na tych Majów! Nie dość, że narazili moje dobra osobiste na szwank, to jeszcze zryli mi psychikę tak, że po nocach nie mogę spać. Już zacierałam ręce, że nie będę musiała kombinować jak pospłacać kredyty, opłacić czynsz, zapłacić podatek od obrotu i te de i te pe...a tu taki zonk! Za te wszystkie 364 dni, w których żyłam jak na bombie zegarowej, zestresowana, znerwicowana nieuniknioną wizją totalnej zagłady świata, zażądam od tych przebierańców zadość uczynienie w postaci porządnego kalendarza, który się nie kończy w momencie, kiedy ja jestem zajęta przedświąteczną rozpierduchą...to znaczy się świątecznymi porządkami i gotowaniem! Jak ktoś jeszcze czuje się urażony tym, że końca świata nie ma, nie było i nie będzie, to możemy zmontować pozew zbiorowy, i ostentacyjnie wysłać go do tego Strasburga tudzież do świętego Mikołaja. Może ten będzie bardziej hojny i obdaruje Nas fajnymi podarunkami na Gwiazdkę? Do północy czekam na Waszą reakcję.
Acha, jeszcze będzie Post Scriptum. Tych kosztowności, które mi dobrowolnie przyniesiono już nie oddam. Nie oddam, bo NIE. Bo kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera. Za to możecie dostać przedświątecznego buziaka.
Do zobaczyska?!
środa, 12 grudnia 2012
Swiateczne porzadki czyli...Reksio zaczyna rozrabiac
Wczoraj mylam i dekorowalam okna. Poniewaz sa ogromne, wiec mi troche czasu to zajelo. Przy ostatnim oknie w jadalni postawilam doniczki z roslinkami na podlodze. Czekajac na zakonczenie pracy pralki, w ktorej praly sie firany, polozylam sie na chwile na sofie by odpoczac, ogladajac przy okazji jakis program. Po kilkunastu minutach przylecialo do mnie moje radosne kilo szczescia, i fruwajac prawie w powietrzu domagalo sie, aby ulokowac sie na tejze sofie razem ze mna. A poniewaz mamy tak zwane swoje rytualy - przytulilam i obcalowalam Reksia, czujac jakis dziwny zapach ziemisty z jego buzki. Czerwona lampka wydala jakis slaby impuls w mojej glowie, ale jeszcze sie nie zapalila. I kiedy tak z Reksiem przytulalismy sie i obcalowywalismy sie na tej sofie, nagle uslyszalam glos mojego Juniora, ktory zapytal mnie dlaczego zrobilam pod jego drzwiami do pokoju taki "burdel" (doslownie tak powiedzial:) Oczywiscie podeszlam zobaczyc o jaki "burdel" chodzilo mojemu synusiowi. Moim oczom ukazal sie "przepiekny" widok: ziemia z oproznionych do polowy doniczek walala sie po calej jadalni, a sprawca - nie mialam cienia watpliwosci, kim on jest - biegal radosnie poszczekujac i machajac ogonkiem, kiedy Jowi ten bajzel odkurzal.
Ciekawa jestem, ile tej ziemi ten nasz psotnik musial sie najesc, bo jedzenie wieczorne stalo nieruszone. Za to w jednej z doniczek Jowi znalazl zakopana sztuczna kostke z kawalkiem mieska. Jaki z tego moral? Jak calujesz psa i w jego oddechu czujesz zapach ziemi z doniczki, to lec od razu zobaczyc czy twoj pupil nie poprzesadzal ci roslin w doniczkach :)
niedziela, 9 grudnia 2012
2 Niedziela Adwentowa
Zaczyna sie cala otoczka wokol Swiat. Dom tonie w kartonach ze swiatecznymi dekoracjami, jutro jade po choinke, do konca tygodnia wszystko musi byc posprzatane i udekorowane mimo, ze tych Swiat w ogole nie czuje. Wizja konca swiata 21 grudnia jakos odbiera mi ten wizerunek magicznych i wesolych swiat. Jak swiat zginie, a my umrzemy, przynajmniej bedzie kolorowo i patetycznie. Kosmici beda mieli ubaw...
Subskrybuj:
Posty (Atom)