czwartek, 19 maja 2011
Chrząszcz brzmi w trzcinie, w Szebrzeszczynie...
....a u mnie chrabąszcze zaszyły się w gąszcze na moim balkonie, a wieczorem i nad ranem wyfruwają sobie dranie! :)
Ale do rzeczy. Musiałam dzisiaj o czwartej rano przyjąć towar, więc udałam się do mojego sklepu. Chciałam sprawdzić jaka jest pogoda, wiec wyszłam na balkon celem jej ustalenia. I wtedy doznałam szoku, bo przed nosem przeleciało mi jakieś niezidentyfikowane stworzenie, które absolutnie nie wyglądało na komara, ani na muchę. Zapaliłam lampkę, i wtedy wyszło szydło z wora, a dokładniej pozlatywały się rozanielone chrabąszczyki, które zamieszkiwują okoliczne korony drzew, tuż za moim balkonem. Jeden nawet miał falstart i wylądował mi pod nogami, na co ja zareagowalam wzdrygnięciem się, ponieważ mam awersję do wszelakiego stworzenia, które ma wiecej niź cztery nogi. Bidulek leżał sobie na pleckach, wymachiwał łapkami, krecił w kołeczko na swych chitynowych skrzydełkach i błagalnym wzrokiem prosił, aby mu ulżyć w tym cierpieniu. Jako, że z natury jestem pro-ekologiczna i pro-naturalna, więc lekkim i delikatnym kopnięciem czubkiem mojego bucika, przywróciłam owada do normalnej pozy, a ten w podziękowaniu wzbił się w przestworza i tyle go widziałam. W ogóle to byłam zdziwiona, że już się pojawiły chrabąszcze, bo ponoć zwiastują upalne lato. Cięzko mi w to uwierzyć, tym bardziej, ze od tygodnia leje jak z cebra, a temperatura waha się w okolicach 13 stopni celcjusza. Pożyjemy , zobaczymy. A na zakończenie tradycyjnie limeryk o chrabąszczu, oczywiście mojego autorstwa!
Chrabąszcz
Nowobogacki chrabąszcz bez żadnych brewerii
Poderwać chciał chrabąszczkę, więc zabrał ją do galerii.
Chrabąszczka ośmielona młodzieńca zalotami
Szalała jego kasą jak fala tsunami
On zaś chciał sprostać każdej jej fanaberii.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz