czwartek, 11 listopada 2004

Zaduszki, za dyszke, zadyszka...

Dzisiaj uslyszalam najpiekniejszy komplement w swoim zyciu, w dodatku wypowiedzial go facet!
Co prawda taki jeszcze polowiczny (czytaj: golowas) ale facet i do tego facet z ktorego zdaniem najbardziej sie licze. Ale do rzeczy. Otoz ten facet od tygodnia przygladal sie moim mordowniczym wspinaczkom po drabinie, kiedy to malowalam sciany, tapetowalam, kitowalam, przesuwalam meble, sprzatalam balagan po niedawnym remoncie. Odstawilam temuz osobnikowi pokoj jak z katalogu, i kiedy dzisiaj wrocil ze szkoly wszystko bylo juz dopiete na ostatni guzik. Mlody stojac w progu z otwarta buzia nie mogl sie nadziwic, a po chwili stwierdzil: Ty jestes all in one. Zadna firma z toba nie moze sie rownac.
Tiaaa...chyba w tym jest jakies ziarnko prawdy...zwlaszcza jesli chodzi o samotne wychowywanie
pietnastolatka :-)))

Brak komentarzy: