poniedziałek, 5 maja 2025

Uroczystość Wyzwolenia Holandii


 Moja Majówka trwa do dzisiaj, ponieważ w Holandii obchodzimy święto Wyzwolenia Holandii (Bevrijdingsdag). Gy to święto padało na dzień w tygodniu, był on wolnym tylko co 5 lat. Prawicowy rząd, który rządzi teraz w Holandii ustanowił, że od tego roku każdego roku będzie ten dzień wolny!! I super, tak powinno być. :-)
Facebook jak zwykle przypomniał mi tę historyjkę.
Historia, którą tu opisałam wydarzyła się 11 lat temu, ale jest wciąż aktualna..
🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶
Bevrijdingsdag
Jadąc dzisiaj autobusem do sklepu, przysłuchiwałam się konwersacji dwóch par starszych ludzi, zapewnie małżeństw, którzy siedząc na przeciw siebie, na miejscach przeznaczonych dla inwalidów komentowali dzisiejsze święto, a mianowicie wyzwolenie Holandii. Jedna ze starszych Pań zaczęła rozmowę od tego, że prawie w każdym holenderskim domu wywieszone są flagi, i ze ta Pani pamięta jak to było, gdy Kanadyjczycy, Amerykanie i Polacy wkroczyli do naszego miasta (Deventer), i jak ludzie wiwatowali na ich cześć, jak radośnie reagowali na koniec wojny, głodu, biedy, nieprzespanych nocy, bombardowań, nagłych łapanek na ulicach, rozstrzeliwań, rozstań z bliskimi. Panowie wspominali jak ukrywali się w bunkrach czyszcząc broń przed partyzanckimi atakami na "Moffen" - słowo to do dzisiaj jest obraźliwym określeniem Niemca, podobnie jak i u nas określało się "Szwaba" czy "Hitlerowca". W słowie tym zawarta jest cała nienawiść człowieka, który na własnej skórze doświadczył upokorzeń, od drugiego człowieka. Druga Pani zaczęła opowiadać jak to w ostatnich miesiącach wojny ludzie byli wycieńczeni głodem, i jak ona -16-letnia wówczas dziewczyna została sama z pięciorgiem rodzeństwa, które ukrywała gdzieś w lesie po tym, jak Niemcy rozstrzelali jej rodziców na ich oczach. Starsza Pani wspominała jak dostała od jakichś ludzi dwa nadgniłe ziemniaki, i jak je podzieliła między swoje rodzeństwo, które zajadało się nimi tak, jakby to był królewski obiad. Opowiadając to, Staruszce leciały łzy z oczu, podobnie jak jej Towarzyszom i mnie. Minęło tyle lat od wojny, a w nich tkwiły nadal te emocje, które rozdzierały ich serca. Próbowałam wyobrazić sobie tych ludzi, jacy byli wówczas piękni i młodzi, jak mogli cieszyć się miłością, pięknem życia, zamiast tego, haniebnie zniszczono ich dzieciństwo, młodość, odarto z godności i człowieczeństwa. Dopiero dzisiaj słuchając tej historii, zdałam sobie tak naprawdę sprawę, że wojna toczyła się nie tylko w Polsce (co jest oczywistym faktem) i że nie tylko Polacy i Żydzi byli największymi jej ofiarami. Okrucieństwo wojny dotknęło całej ludzkości, a jej konsekwencje odczuwamy do dziś. Opowiadania mojej prababci i babci (ze strony mojego taty) o czasach wojennych niczym się nie różniły od tej zasłyszanej dzisiaj. Słuchając tych wszystkich opowiadań jako mała dziewczynka, płakałam nad losem tych wszystkich nieznanych mi ludzi, którzy ginęli niewinnie w obozach koncentracyjnych, na frontach, na ulicach. Po wycieczce szkolnej do Oświęcimia gdzie znajduje się obóz koncentracyjny (Auschwitz) wróciłam chora. Jako dojrzała już kobieta szybciej się wzruszam, i odczuwam ból jeszcze głębiej. Dzisiaj, w dobie gdy dziennie wyrzuca się tony dobrego jedzenia do śmietnika, historia zepsutych ziemniaków zjedzonych na surowo z największym apetytem, zapewnie rozśmieszyłaby dzisiejszą egocentryczną młodzież, ale Ci ludzie to pamiętali tak, jakby wydarzyło się to wczoraj. Strach pomyśleć, co to będzie, gdy odejdą ostatni świadkowie tamtych dni, co będą pamiętać pokolenia, które wiszą tylko na smartfonach i przed komputerem, a ich jedyna rozrywka to namiętne strzelanie do wyimaginowanych stworów? Kiedy wysiadałam z autobusu, pożegnałam się głośno z tymi ludźmi, życząc im pięknego dnia Wyzwolenia Holandii. W drodze do sklepu cały czas rozmyślałam nad tą zasłyszaną w autobusie historią, i zastanawiałam się co my, Polacy, potrafimy zrobić z Naszą odzyskaną wolnością? Jaki my mamy szacunek do ludzi, którzy kiedyś bronili naszej Ojczyzny? Czy potrafimy cieszyć się z tej wolności, która w naszej długiej historii, wielokrotnie nam brutalnie odbierano? Co przekazujemy naszym dzieciom dzisiaj, jaki przykład im dajemy? Dlaczego słowo "Patriota" stało się staromodne i obciachowe? Nie bójmy się swojej tożsamości, flagi i Ojczyzny, nie bójmy się być dobrymi Polakami, którzy szanują historię i wyciągają z niej lekcje pokory. Szanujmy tych starych ludzi, bo gdy ich zabraknie, nikt już nie usłyszy tych smutnych, a zarazem pięknych opowiadań z czasów, których nikt nie chciałby już przeżyć. Polecam też wszystkim do poczytania przepiękną książkę Romy Ligockiej "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku", którą właśnie kończę czytać, i która tematycznie powiązana jest z moją dzisiesjszą historią z autobusu. Historia, która poruszy na wskroś niejedno serce.
🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶🇧🇶
P.S. Idąc do urn 18.maja pamiętajcie o tej wolności, którą Wasi przodkowie Wam ofiarowali przelewając krew. Oto teraz walczymy w tych wyborach! A wojna ma różne oblicza, i toczy się tuż opodal polskiej granicy.

Brak komentarzy: