piątek, 1 września 2023

Back to School

Witajcie! Też macie czasami taki dzień, że wyłącza się Wam "myślenie"? Bo ja mam tak na przykład dzisiaj 🙂 Za oknem szaro i buro i deszczowo - zero słonka! Kurier dostarczył mi dzisiaj paczkę z Amazona, która miała właściwie dojść wczoraj, ale nic to, ważne że dojechała. Ostatnio zrobiło mi się bardzo ciasno w pracowni, więc postanowiłam ją trochę stuningować i posprzątać. Ha! tak to się ma jak ciągle coś się dokupuje do wyrobu moich żywicowych projektów. Ale basta...lubię nieład ale tylko kontrolowany, a tu już po mału nawet przejść się nie da. 🙂 Ale ja nie o tym chciałam mówić, chociaż ma to związek z tym co widzicie na fotkach. Więc jak już wspomniałam przyszła w końcu ta moja paczka, a w niej pięknie kompaktowo poskładane części do tego co widać jako efekt końcowy na fotkach: czyli takie pudełka gdzie będę mogła upchać ten mój bałagan w pracowni! 😁😂😁Mam nadzieję, że dotrwałeś/aś do tego momentu, bo teraz zaczyna się najfajniesze. Na stronie gdzie zamawiałam te pudełka pisali, ze złożenie tych osmiu pudełek zajmnie mi 10 minut, bo jest tak proste jak kiedyś budowa cepa. Myślę sobie: jaaa? fachura od wszystkiego z takimi pudełeczkami poradzę sobie w pięć minut! I zabrałam się do dzieła...Hmmm...no cóż wzięłam złożone korpusy i położyłam na krześle, aby sobie usprawnić robotę. Do tych korpusów należało dołączyć tył pudełka i drzwiczki z przodu. Biorę pierwszy korpus i pierwsze drzwiczki, próbuję to jakoś wcisnąć, ale widzę, że na tych korpusach z jednej i drugiej strony wystawają takie duperelniki, które nijak nie pasują do dziurek w drzwiczkach choćbym nie wiem jak je tam chciała wsadzić! I tu zaczynają się schody...Biorę pudło, w którym znajdowało się to wszystko i szukam jakiejś instrukcji obsługi, ale nie ma jej! Zero, nic, niente! Wkurzona lecę na Amazona i szukam tego produktu, bo tam przeważnie są obrazki co jak składać. I było! Ale takie maciupeńkie, że nawet lupka w laptopie nie pomogła. Przeleciałam ją (tą instrukcję!) pobieżnie i okazało się, że te wystające duperelniki nie są tam po nic. Należało je zgiąć i wcisnąć na to drzwiczki! Jak zrobi klik to będzie gotowe! Oczywiście zawstydziłam się sama przed sobą, że pozwoliłam sobie na spadek mojej wrodzonej super inteligencji (ha ha ha!) i czujności (hohoho!) i czym prędzej zabrałam się za składanie. Szło z początku opornie, ale udało się mi cztery złożyć w godzinkę. Ucieszona spróbowałam je ustawić jedną na drugie...i tu się znowu zaczęły schody...bez poręczy oczywiście...Jak złożyłam jedno - drugie wypadało, jak złożyłam trzecie, to te pierwsze i drugie wypadało i tak bez końca. Czwarte pizgłam na podłogę. To, że poleciała wiązka jak u szewca to nie muszę Wam mówić, ale powiem. I nie była to tylko jedna wiązka! Jak już sobie ulżyłam, siadłam na krześle i zaczęłam rozmyślać o moich wnukach. Zaczęłam się rozpływać na myśl, ze zobaczę je znowu w niedzielę, przy okazji na spokojnie oglądając te wszystkie elementy składanki. i nagle...łup! Jakby mi ktoś kijem bejsbolowym pojechał po bańce! No przecież miało być "klik" a nie było, więc coś poszło nie tak! Tylko co? I znowu mnie olśniło: to sprawa tych duperelników! Ja je wywinęłam na ZEWNĄTRZ...a co będzie jak wcisnę je do WEWNĄRZ? Najpierw na pierwszy ogień poszły te cztery już PRAWIE (a jak wiadomo prawie robi różnicę!) zrobione, a potem to już było: klik klik klik klik! 😂😂🤣🤣Ale najfajniejsze zostawiam na koniec: jak już brałam przedostatni korpus patrzę i oczom nie wierzę: leży sobie na ostatnim korpusie piękna ilustrowana instrukcja obsługi z obrazkami, strzałkami i wszystkimi informacjami...co i jak zrobić, aby w ciągu 10 minut to wszystko złożyć. Ekhem! Idę ogarnąć pracownię! Tudulu! 😂😁🤣🤣