Zamówiłam w Amazonie dwa miesiące temu piękną choinkę, która wygląda jak żywa. Miała mieć 180 cm. Niestety, do dnia dzisiejszego nie doszła, więc nie tracąc już czasu na czekanie wybrałam się na szybko do sklepu Welkoop, gdzie zawsze kupowałam u nich żywe choinki. Jestem ich dobrym klientem, bo latem kupuję tam sadzonki kwiatów, akcesoria do akwarium i świeże wiejskie jajeczka. Takie znane w Holandii centrum ogrodowe po przystępnych cenach. Chciałam kupić żywą choinkę, ale po wejściu do sklepu na środku stała ONA...cała na zielono i tylko z światełkami. Sztuczna. Pomyślałam od razu, że cena będzie z kosmosu, bo jak mi się coś spodoba to zawsze tak jest Prawie 300 euro widniało na etykiecie, więc pożegnałam się już z nią w myślach, ale po chwili zauważyłam drugą czerwona etykietke, gdzie widniało jak byk, że jest 30 procent obniżki na nią. Kalkulator w głowie szybko wykalkulował, że i tak jest droga, ale ja się nigdy nie poddaję. Zawołałam sprzedawcę i pytam ile sztuk mają jeszcze w magazynie. Pan grzecznie wysłał jakąś stażystkę aby sprawdziła, po czym gdy wróciła powiedziała, że ta z show room jest ostatnia. I tego mi było trzeba! Jestem starą handlarą, więc od razu przeszłam do targu. Oczywiście pan najpierw coś tak marudził, ze już jest przeceniona, ja z bomby mówię, ze taki procent byłby dobry, gdyby mieli ich więcej w magazynie, a że jest ostatnią sztuką, w dodatku używaną należy mi się konkretna zniżka. Facet zobaczył, że ze mną nie wygra i zaproponował mi cenę...135 euro!! Yupi! Od razu kazałam im ją rozebrać z tych ich światełek, zapakować i jeszcze zanieść do auta. I takim oto sposobem mam przepiękną choinkę, która wygląda jak żywa, ma 210 cm. i jest po prostu przepiękna
A tą z Amazona od razu anulowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz