Idę sobie dzisiaj do Ratusza pozałatwiać parę spraw, i tak mijam te Deventerskie uliczki, przy okazji rozmyślając sobie o różnych pierdółkach. Zainspirowana ostatnio przeze mnie oglądanym serialem o królewnie Śnieżce wyobrażam sobie w myślach, że nią jestem, co prawda podstarzałą, ale o włosach ciemnych i skórze białej jak śnieg, która za chwile zostanie babką. I tak sobie fantazjuję po tej drodze do Ratusza, i uśmiecham się sama do swoich myśli, przyznając w duchu, że bije mi na dekiel. W końcu skarciłam się za te fantazje, i przyznałam sama przed soba, że nie mogę być Śnieżką z tego względu, że brakuje mi siedmiu krasnoludków. Długo nie musiałam czekać. Nagle...olśnienie i znak widoczny na niebie! Są! Dokładnie siedem sztuk, w dodatku w mikołajkowych czapeczkach. Myślę sobie: no widzisz moja droga, może do Śnieżki ci daleko, ale spotkałaś swojch siedmiu krasnoludków, przypadek?? Nie sądzę!! Może naprawdę to jest twoja bajka?
P.S. Moje siostry i syn doskonale wiedzą, że jak opowiadałam im bajki na dobranoc, to zawsze w każdej z nich grałam główne role, i tak mi już zostało! Hahaha
Miłego dnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz