środa, 29 lipca 2020

Tęsknimy za Tobą Reksiu...

Dzisiaj mijają dokładnie dwa lata, gdy poraz ostatni zabiło Twoje serduszko...🙏🙏🙏
Moje i Jowiego rozpadło się na milion kawałków.
Kochamy Cię i zawsze pamiętamy...😭😭😭


„Dokąd idą psy, gdy odchodzą”

Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
No, bo jeśli nie idą do nieba,
to przepraszam Cię, Panie Boże,
mnie tam także iść nie potrzeba.
Ja poproszę na inny przystanek
– tam gdzie merda stado ogonów;
zrezygnuję z anielskich chórów tudzież innych nagród nieboskłonu.
W moim niebie będą miękkie sierści, nosy, łapy, ogony i kły;
w moim niebie będę znowu głaskać wszystkie moje pożegnane psy…
Barbara Borzymowska

sobota, 25 lipca 2020

Jabłuszka, jabłuszka pełne snu!



Jedna moja wirtualna znajoma wrzuciła u siebie te dwie fotki: jedna z koszykiem pełnym papierówek, druga z wiankiem, który zrobiła z papierówkami. Nie mogłam sie powstrzymać od komentarza, tym bardziej, że dostałam na ten widok slinotoku.
Napisałam jej w komentarzu: "Proszę powiedziec, gdzie znajduje się ten wianek, to objem go z tych papierówek jak Maksio i Albercik w Seksmisji święte rajskie jabuszka" 
Szczerze mówiąc od 30 lat ich nie jadłam, bo tu gdzie mieszkam po prostu nie ma takiej odmiany, a wydawałoby sie, że Holandia niby taki gospodarczy kraj...
Jestem przekonana, że znowu będę śniła o tym jak kiedyś w dzieciństwie całą paczką chodziliśmy do lokalnego "Burżuja" na najlepsze papierówki w jego sadzie. Co zwinniejsi wchodzili na drzewo i rwali w pospiechu jabka, ciamajdy ( w tym ja) które bały sie wysokości stały na czatach i zbierały zrzucane jabłka. Pan Burżuj nie raz nas gonił ze swojej wyspy, która mieściła sie obok przepływajacej Nysy. Jednego razu sprawił nam niezłą niespodzianke: sprowadził do sadu byka, który miał nas odstraszyć od masowej i częstej grabieży jego plonów, które i tak same później oblatywały i walały sie na ziemi. Facet był starszy i nie dawał rady dbac o owoce. Wolał zeby zgnily zamiast pozwolic dzieciakom je zjeśc, stąd jego xywa "Burzuj"  Ja już się wiecej nie odważyłam na te eskapady, natomiast chętnie stałam w bezpiecznej odległości wyspy (w sumie to był półwysep) i czekałam jak mój świętej pamieci braciszek wróci z łupami, bo on jak rodowity toreadotr byka sie nie bał, a co gorsza, czesto go draznil! 😂😂😂 Oj dobrze sie wspomina te wariackie czasy z dzieciństwa 
Ślinka mi cieknie!