wtorek, 24 grudnia 2013

Wigilia A.D. 2013


W Afryce spadło śniegu po kolana, a w Europie, gdzie normalnie o tej porze 30 lat temu średnia temperatura wynosiła minus piętnaście stopni, jest deszczowo, mgliście i wietrzyście. Bieganina i przygotowania jak co roku, chociaż w nowym sklepie mam więcej pracy i trosk. Na szczęście starzy klienci zanaleźli nas, nowych przybyło, wszystko przebiega tak jak sobie to wymarzyłam, ale nie czuję jeszcze tych Świąt. Co prawda, w tym roku nikt nie robił nam papki z mózgu strasząc końcem świata, ale codziennie dowiaduję się, że jakiś bliski lub dalszy znajomy, sąsiad, przyjaciel boryka się ze śmiertelną chorobą. Ludzie są pasywnie nastawieni do życia, nie ma takiej ludzkiej życzliwości jak to było kiedyś. Wszystkich przytłacza kryzys, brak perspektyw na pracę, ciągła pogoń za pieniądzem. W czwarty Adwent tego roku wybrałam się pomedytować do Kościoła, i od razu zrobiło mi się lżej na duszy. Dostałam ogromną dawkę pozytywnej energii, i mam nadzieję, że dzisiaj wieczorem, kiedy zabłyśnie pierwsza gwiazdka, znowu Dzieciątko Jezus wypełni moje serce swoją miłością, która pozwoli na chwilę zapomnieć, że nie ma przy wigilijnym stole tych, których kochałam i kocham nad życie...
Wesołych Świąt?? Ja właśnie życzę takich wszystkim moim bliskim i dalekim znajomym, rodzinie i przyjaciołom.
A oto moj świąteczny prezent:

Do Gwiazdy

Gwiazdo betlejemska,
która spełniłaś ludzkości
nadzieję, oznajmiając przyjscie
Tego, który topi wszelkie lody,
zaświeć dzisiaj nad moim niebem
pełnym rozterek i zwątpienia,
bym na powrót odnalazła droge
prowadzacą mnie do serca
Świąt Bożego Narodzenia...

Aldona Kołacz, Deventer, 14-12-2009

Brak komentarzy: