Een Vrouw Beminnen...
Een vrouw beminnen is de dood ontkomen,
weggerukt worden uit dit aards bestaan,
als bliksems in elkanders zielen slaan,
te zamen liggen, luisteren en dromen,
meewiegen met de nachtelijke bomen,
elkander kussen en elkander slaan,
elkaar een oogwenk naar het leven staan,
ondergaan en verwonderd bovenkomen.
"Slaap je al?" vraag ik, maar zij antwoordt niet;
woordeloos liggen we aan elkaar te denken:
twee zielen tot de rand toe vol verdriet.
Ver weg de wereld, die ons niet kan krenken,
vlak bij de sterren, die betoovrend wenken.
't Is of ik dood ben en haar achterliet.
Eduard Jozef Antonie Marie Hoornik (1910-1970)
***
Kocham Cie wciaz moj Walentynie i mam nadzieje,
ze przeczytasz te slowa...
poniedziałek, 14 lutego 2005
sobota, 5 lutego 2005
Tlusta sobota
Jako ze jestem ostatnio kobieta zwariowanie pracujaca, nie mialam czasu aby celebrowac polskiej tradycji Tlustego Czwartku. To po primo. Po sekundo, to w tym barbarzynskim kraju nie kupilabym nawet czerstwego paczka, poniewaz takowych tutaj nie z n a j a . Co innego donnut! Ten zmutowany i znieksztalcony do ostatnich mozliwosci substytut rodzimego paczusia, owszem istnieje tutaj, jako przejaw amerykanskich nalecialosci, ktore coraz czesciej goszcza na stolach holenderskich.
Wiec jesli idzie o scislosc moglabym sie na upartego objesc oblesnymi donnutami, ale nie zrobilam tego, mimo sciekajacej mi slinki na widok rodzimych smakolykow, ktore ogladalam tylko na polskich kanalach. Postanowilam jednak zaczekac do soboty by upiec je sobie sama. W wiadomych tylko sobie zrodlach handlu, nabylam potrzebne mi do tego produkty i dzisiaj swoj zwariowany plan wprowadzilam w zycie. Dodam tylko, ze efekt mojej pracy nie poszedl na marne, a i chyba paczusie sa smakowite, bo Mlody jakby zaczal regularnie kursowac na linii kuchnia - pokoj :-)
To sie nazywa Tlusta Sobota!
Wiec jesli idzie o scislosc moglabym sie na upartego objesc oblesnymi donnutami, ale nie zrobilam tego, mimo sciekajacej mi slinki na widok rodzimych smakolykow, ktore ogladalam tylko na polskich kanalach. Postanowilam jednak zaczekac do soboty by upiec je sobie sama. W wiadomych tylko sobie zrodlach handlu, nabylam potrzebne mi do tego produkty i dzisiaj swoj zwariowany plan wprowadzilam w zycie. Dodam tylko, ze efekt mojej pracy nie poszedl na marne, a i chyba paczusie sa smakowite, bo Mlody jakby zaczal regularnie kursowac na linii kuchnia - pokoj :-)
To sie nazywa Tlusta Sobota!
Subskrybuj:
Posty (Atom)