Wpisow mialo nie byc,ale ten bedzie.
***
Zdejmuje sennie przylbice i ide swiadoma strat
w pelni podziemnych wspomnien i snow wiejacych od scian
ciche, zastygle podziemia. Zmeczenie dlawi mi krtan,
a za mna smuga surowa wiersze znacza moj slad.
W kamieniolomach smutku wyrzekam sie ptakow i spelnien,
dotykam kolumn bazaltu: - "Panie, - powtarzam spiewnie, -
wyprobuj mnie smutkiem, rozpacza, dnem zatracenia i zguby,
lecz szczesciem juz nie doswiadczaj, nie przetrwam bowiem proby."
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz