piątek, 3 lipca 2015

Niech zyje Biurokracja w Holandii !


Ludzie!! Musze sobie pobluzgac!! Moge? Kufa jego mac!!!
W Holandii istnieje zasada zalatwienia czegos: do 7 razy sztuka!!
2 lata przelecialo od przeprowadzki mojego sklepu, a te kurwy z izby rzemieslniczej tak zwanej KvK jeszcze nie zmienili mi adresu, poniewaz ciagle ponoc nie otrzymuja moich papierow!!! 3 razy wyslalam poczta polecona listy, Junior byl 2 razy tam osobiscie, i wreczal im dokumenty do lap, a w maju znowu im wyslalam poleconym. Dzisiaj dostalam list od nich z zapytaniem dlaczego (na starym adresie) nie istnieje moj biznes?? Doslownie peklam, zadzwonilam do radia, do gazet, opowiedzialam cala historie, pozniej zadzwonilam do glownej siedziby KvK i powiedzialam jak ta historia sie skonczy. Najpierw rozmawialam z jakims wakacyjnym mlodym narybkiem, a gdy ten mnie zaczal zbywac jakimis tanimi gadkami - ryklam na niego, zeby zamknal jape, i polaczyl mnie z kims kompetentniejszym, bo media juz powiadomilam, i za chwile bedzie draka na cala Holandie. Po minucie rozmawialam z jakas starsza pania, ktorej powiedzialam co mysle o takim traktowaniu ludzi, wylozylam kolejny raz, ze przez nich skurwieli nie moge uruchomic mojego PIN automatu, bo bank moze mi go tylko podlaczyc jak adresy rejestracji w KvK sie zgadzaja!!! a tu dupa!!! Mialam miec od 3 lipca PIN, przyjechal monter i nie mogl mi go podlaczyc, bo dane sie nie zgadzaly! Doslownei wychodze z siebie, i chyba sie jakas krew poleje. Pani starala sie mnie grzecznie uspokoic, poprosila, ze zadzwoni do mnie za 10 minut i obgada te sytuacje z kolegami. I rzeczywiscie zadzwonila, proszac mnie abym zeskanowala (po raz 7!!) odpowiednie papiery i wyslala im na maila, a oni zaraz sie zabiora za zmiane danych. No jestem ciekawa, czy darcie ryja cos pomoglo, jak nie, to ide na wojne!
I ja wygram!!

Brrrr...!