poniedziałek, 27 października 2025

Kim jest Aldona..czyli Ja


 

Pochodzenie i znaczenie imienia: Aldona...
To imię spopularyzowane na Litwie, ale pochodzące od staropruskiego imienia Aldegut lub białoruskiego Ałdonia.
Imieniny: 1 marca, 10 września, 11 października
Charakterystyka: Przedsiębiorcza i zaradna, Aldona nie ma problemów z odnalezieniem się w nowym środowisku, szczególnie jeśli jest ono równocześnie jej miejscem pracy. Raczej zasadnicza, nie lubi jak ktoś się jej sprzeciwia, co często owocuje drobnymi sprzeczkami ze współpracownikami lub nawet znajomymi, ponieważ Aldona lubi również przewodzić w otoczeniu ludzi, z którymi się spotyka. Nie lubi niedomówień, wszelkie wątpliwości chce rozstrzygać od razu, tak, by nie doprowadzić do dwuznacznej i niezręcznej sytuacji, która może skomplikować relację pomiędzy nią a konkretną osobą. Mimo wrażenia twardej, dość chłodnej kobiety Aldona bywa bardzo przyjacielska, a jeśli się do kogoś przywiąże, będzie czynić wszystko, by ta osoba była szczęśliwa. Troskliwa żona, opiekuńcza matka. Sprawdzi się jako manager, ekonomista.
Znak zodiaku: Dobrym znakiem dla Aldony będzie Koziorożec.
Charakterystyka 2:
Kobieta o imieniu Aldona wykazuje się dużą wrażliwością, ale potrafi utrzymać emocje na wodzy. Stara się walczyć ze swoimi słabościami i nie ustaje w pracy nad własnym charakterem. To osoba bardzo oryginalna, mająca nietuzinkowe podejście do życia. W otoczeniu budzi zainteresowanie i szacunek. Aldona jest kobietą czułą i ciepłą, bardzo lojalną wobec osoby, z którą pozostaje w związku. Można ją traktować jako prawdziwą podporę, która nigdy nie zawiedzie pokładanych w niej nadziei i oczekiwań. W pracy lubi działać samodzielnie. Ma klarowną wizję realizowanych przez siebie projektów i umiejętnie ją wdraża – dzięki czemu cieszy się wieloma sukcesami.
Atrybuty:
Wrażliwa, oryginalna, nietuzinkowa, budząca szacunek, czuła, ciepła, lojalna, podpora, samodzielna
Ulubione perfumy widać na zdjęciu 🙂

piątek, 17 października 2025

Czas nie stoi w mejscu






Spojrzałam dzisiaj na kalendarz i nagle mnie olśniło...😱 38 lat temu emigrowałam do Holandii!! Z Polski wyciągnęła mnie szalona miłość do mojego męża, i chęć zobaczenia świata. Komuniści ograniczali moją wrodzoną wolność, więc postanowiłam w akcie zemsty wyjechać na legalnych papierach, bo cały czas bali się, że jak wyjadę, to gdzieś tam w świecie zostanę. Nic mylnego. Zawsze to ja decydowałam, co z moim życiem zrobię, i jak je spędzę. Oczywiście na swoich warunkach a nie jak ktoś inny by chciał...
Od 38 lat mieszkam w mieście Deventer (który widać na pocztówkach) a wydaje mi się, jakbym tu przyjechała dopiero wczoraj... Przez te wszystkie lata wrosłam tu korzeniami tak głęboko, że można śmiało mnie nazwać wiatrakiem, ale nie mogę nic na to poradzić, że moje serce wciąż jest w 🇵🇱 🇵🇱 🇵🇱
Zawsze będę tęsknić za najpiękniejszymi chwilami spędzonymi tam z całą moją rodziną i przyjaciółmi. Zawsze rozdarta na pół...tak trochę tam, a trochę tu...
Qźwa! Co ta jesień robi z ludzmi? Jakaś nostalgia czy coś??
Miłego weekendu.🫣🫣🫣
🌏🎈♥️🍁🌷🌿😘🍁♥️🌿🍁😘🌷🌏

 

sobota, 11 października 2025

Historia pewnej Mioduli


 

Co prawda, ta historia wydarzyła się 13 lat temu, ale zawsze mnie rozśmiesza jak sobie ją przypomnę.
***********************************************
Deventer, 11.10. 2012
Towar dzisiaj już przyjęłam, klientów obsłużyłam, więc mam trochę czasu przed popołudniowym boomem. Przyjechał dzisiaj do mnie kolega i podarował mi butelkę Mioduli Prezydenckiej, bo bardzo zmartwił się tym, że jestem chora. Z Miodulą - jest to pyszna wódka na bazie miodu - mam też bardzo fajne wspomnienia z zeszłego roku. Otóż, gdzieś w tym samym czasie jesiennej pluchy złapała mnie grypa. Ponieważ chciałam się bardzo szybko wykurować, jednego wieczora wsadziłam nogi do miski z bardzo gorącą wodą, w której rozpuściłam kilo soli atlantyckiej. Przypadkowo miałam w barku zakupioną - u Pani Zosi w restauracji "Kleine Zakopane" - Miodulę trzymaną na specjalne okazje. Ponieważ wódka ta do tanich nie należy, więc była naprawdę przeznaczona do spożywania jako "lekarstwa". Podczas tego moczenia nóg pomyślałam sobie, aby wzmocnić proces samouzdrawiania właśnie kieliszeczkiem tego przedniego trunku, co też niezwłocznie uczyniłam. I kiedy ja, drobnymi łyczkami delektowałam się pyszną Miodulką, wszedł mój syn do pokoju spoglądając ze zdziwieniem to raz na mnie, to raz na stojącą przede mną butelkę ze złotym płynem. Oczywiście padło z jego strony magiczne pytanie od kiedy to ja piję wódkę, bo jakoś sobie nie przypomina bym to do tej pory czyniła. Odrzekłam więc mojemu juniorowi, że jest to sytuacja wyjątkowa, i nie spożywam żadnego alkoholu, tylko "niezwykle lekarstwo", aby przyspieszyć mój proces zdrowienia. Dodałam też, że sól wyżre chorobę od dołu, a Miodula od góry, więc na bank następnego dnia będę zdrowa jak rybka, co też się i stało! Nazajutrz Junior nie mógł wyjść z podziwu, że choroba mnie tak szybko opuściła. Niestety, u nas w domu bywa tak, że jak panuje jakaś epidemia, to przechodzimy ją kolejno albo ja pierwsza a junior drugi, albo na odwrót. Tamtym razem ja byłam pierwsza chora, a kilka dni później grypisko dorwało i Juniora.
Po powrocie ze szkoły zadzwonił do mnie z pytaniem, co ma zrobić, bo strasznie kaszle i jest mu zimno. Oczywiście kazałam mu nalać do miski gorącą wodę, rozpuścić w niej kilo soli atlantyckiej (którą zawsze mam w pogotowiu, w swojej domowej apteczce) moczyć w tym roztworze nogi, zażyć tabletkę Gripex (to nie jest lokowanie produktu!) a później wskoczyć pod kołdrę. Junior podziękował i obiecał zastosować się do moich rad. Kiedy wróciłam po kilku godzinach z pracy do domu, zastałam widok niezwykły, który wprowadził mnie w stan osłupienia! W salonie, na sofie siedział mój synuś okryty szczelnie puchową kołderką, z nogami w misce, z buzią czerwoną jak dojrzałe jabłuszko, a na ławie przed nim stała opróżniona w całości (!!!) butelka mojej drogocennej Mioduli! Na pytanie co to ma znaczyć, synuś odpowiedział, że zamiast Gripexu pełnego chemii, wolał wypić to "cudowne lekarstwo", które kilka dni temu mnie tak szybko i skutecznie uleczyło. Kiedy z wyrzutem spytałam dlaczego do "ciężkiej cholery" wyżłopał całą butelkę zamiast jednego kieliszeczka, odpowiedział z rozrzewnieniem w głosie: - A tego to już mi nie powiedziałaś, ile należy wypić tych kieliszków! Było dobre, to sobie popijałem i nawet nie wiem kiedy się skńoczyło! A jak pojedziemy do Pani Zosi to se kupisz nową - nie rób dramy! A po drugie...no chyba chcesz, żebym jutro był zdrowy i poszedł na zajęcia?? No jasne, że chcę...i odpuściłam darcia japy na chorego.
Następnego dnia synuś nie poszedł jednak do szkoły, bo miał swojego pierwszego w życiu kaca, takiego jak stąd do Zakopanego!
Jaki z tego morał? Rodzice! Trzymajcie lekarstwa z daleka od dzieci! 😉

środa, 8 października 2025

Święty Spirydon -patron Korfu




Są ludzie, którzy nigdy o mnie nie zapominają, nawet jak są gdzieś na końcu świata. Przykładem tego są te oto bezcenne relikwie-pamiątki, które kilka dni temu otrzymałam. Co w nich jest tak cennego? Po pierwsze pamięć, po drugie świętość. Pokrótce opowiem Wam piękną i niezwykłą historię tych relikwii.
Pochodzą one od świętego Spirydona, który jest patronem greckiej wyspy Korfu. Chociaż sam święty urodził się na Cyprze to jednak poprzez zbiegi historyczne ostatecznie dostał się na Korfu, gdzie pełnił funkcję Biskupa. Jego ciało jest złożone w sarkofagu z wiekiem. Jest on otwierany wczesnym rankiem i zamykany wieczorem. I wszystko byłoby normalne, gdyby nie kilka faktów. Po pierwsze - ciało świętego nie rozkłada się, leży nietknięte upływem czasu już 1700 lat. Po drugie - jego temperatura wynosi ciągle 36.6 stopni dokładnie jak żywe ciało człowieka. Po trzecie - ciało wydaje niesamowity zapach polnych ziół. Po czwarte - co roku świętemu wymienia się buty, które samoistnie się niszczą. Po zmianie obuwia zakonnicy tną je na maleńkie kawałeczki i rozdają je jako relikwię wiernym, którzy przybywają odwiedzić świętego w kościele w mieście Kerkyra. Legenda mówi, że za życia Biskup Spirydon nadal chodził wypasać owce, i udzielał pomoc potrzebującym, nawet w nocy. Zawsze miał więc zniszczone obuwie, ale nie zwracał na to uwagi. Kolejnym niewytłumaczalnym faktem jest to, że od czasu do czasu, gdy zakonnicy rano otwierają sarkofag (musi być zawsze ich dwóch) jednocześnie wkładają klucze, i jednocześnie je przekręcają, ale wieko się nie otwiera. I próżno jest ponawiać proces otwarcia, bo wieko pozostaje nieotwarte. Dopiero po jakimś czasie słychać zgrzyt, jakby tryby same się przekręciły, i wieko jest otwarte. Ludzie mówią, że święty Spirydon wrócił po nocnej wędrówce do siebie. Święty czuwa nad ludźmi morza i żeglarzami, i chorymi. Biskup stał się orędownikiem w trudnych sytuacjach np. rodzinnych dramatach, klęskach, ciężkich chorobach, sytuacjach uważanych za beznadziejne. Mówi się, że szczera modlitwa prosto z serca zawsze zostaje przez niego wysłuchana. Jest świętym uznawany również w kościele katolickim, ponieważ to on na pierwszym Soborze Nicejskim w 325 roku, zajął stanowisko w obronie prawowierności chrześcijańskiej. W prostych słowach wytłumaczył na czym polega dogmat Trójcy Świętej.
Jak widzicie jest jeden święty, który pojawił się w moim życiu, a jeszcze dwa lata temu o nim nie słyszałam. Dwa lata temu dowiedziałam się o nim od mojej prawosławnej przyjaciółki, i od razu urzekła mnie historia tego świętego. W tym roku była na wyspie i przywiozła mi te święte relikwie. Balsam, który widać na fotkach jest wytwarzany z delikatnego nalotu oliwnego na ciele świętego, i według wielu świadków jest uważany za cudowny.
Pozdrawiam wszystkich, którzy dotrwali do końca 🙂